Translate

Oprócz błękitnego nieba.



PIERWSZY DZIEŃ WIOSNY !!! :D

Trafiłam idealnie na inaugurację tego dnia, bo przyjechałam na weekend do domu na wieś :) i wybrałam się na długi, prawie półtoragodzinny spacer po polach. Jak się siedzi całymi dniami w biurze, to aż się chce tak pochodzić w słońcu :)



Pierwszy przystanek: przebiśniegi. Wybiły się, jak co roku, chociaż tym razem jest ich mniej, bo trochę cebulek się zmarnowało podczas prac związanych z osuszaniem domu, ale mama znalazła inne i planuje w maju je rozsadzić. Przebiśniegi niezmiennie kojarzą mi się z Zaborowem, gdzie sąsiad miał przed domem całą polanę przebiśniegów i co roku było tam biało :)

Z okazji wiosny po raz pierwszy chodziłam bez płaszcza ;) było tak niesamowicie ciepło, a ja byłam oczywiście cieplej ubrana (jeszcze nie będąc pewna pogody), więc po pewnym czasie musiałam się poddać;)

Wiosenne dźwięki unosiły się wszędzie, chyba dwa razy słyszałam skowronka :) przypomniała mi się piosenka, której uczyłam się w pierwszej klasie podstawówki:

Pierwszy obudził się pierwiosnek,
Potem chochoły spadły z róż,
Skowronek śpiewem woła wiosnę,
żeby na pola przyszła już.

Bo zima, bo zima, każdemu obrzydła,
niech słońce jej da pstryczka w nos.
Niech wiosnę, niech wiosnę, przyniosą na skrzydłach
bociek, jaskółka, szpak i kos.




Nad rzeką też zobaczyłam ptaki :) po wodzie pływał łabędź. Trochę się bałam, bo opowiadali, że może atakować, ale ciekawość fotoreportera zwyciężyła i podeszłam jak najbliżej się dało, oczywiście uważając, żeby nie wpaść do wody, bo rzeka po śniegach mocno wezbrała...



Zafascynowały mnie małe żyjątka, chociaż pewnie dla większości nie jest to zbyt ciekawy motyw na zdjęcia ;) ale wobec tak przygnębiającego braku zieleni każdy jej przejaw jest mile widziany :)



Tu kończy się asfalt, a zaczyna blues ;)



Impresje b&w z siatką ;)





I jeszcze... Coś z naszego domu. Nowa pasja mamy :) cztery własnoręcznie przez nią namalowane obrazy :)

Galeria obrazów



Żagle... zamiłowanie z młodości :)



Mój ulubiony, bo taki klimat śródziemnomorskiego miasteczka i przemiła grafika :)



Wspomnienie Zaborowa... 14 lat życia, czyli całe dzieciństwo, które pamiętam :)



Obrazek z kalendarza :)

I jeszcze korzystając z pogody próbowałam uczyć Ronię jeździć na rowerze (to jest dopiero uparte i ambitne dziecko ;) a na koniec dnia spadł wiosenny deszcz (oby spłukał resztki śniegu ;)
Szkooda, że trzeba było wrócić do miasta... tu wiosny nie widać i całymi dniami siedzi się w murach :/
Pozdrawiam promiennie :)

Komentarze