Dream realistic.
2 days left...
Już za dwa dni zrealizuję jeden z planów na bieżący rok, jeden punkt z listy "zrobić przed trzydziestką" i jedno z moich podróżniczych marzeń :) bilety kupione już na początku roku, lecę do Izraela :) Przypomina mi się film "Facet (nie)potrzebny od zaraz", gdzie bohaterka po próbach poszukiwania sensu swoich byłych damsko-męskich relacji postanawia pojechać tam, gdzie zawsze chciała się wybrać i spotkać swojego ulubionego pisarza. To jest dla niej podróż rozpoczynająca nowy rozdział w życiu i zamykająca przeszłość i jej niepowodzenia. Pamiętam, że kiedy obejrzałyśmy z dziewczynami ten film, ogarnęła mnie wielka chęć, żeby też tam polecieć. Rozmawiałyśmy o tym wiele razy z Dominiką i planowałyśmy, jak by to było fajnie się wybrać. Jednak Domi ma teraz inne plany wyjazdowe i życiowe, a mi przytrafiła się niezwykła okazja.
Na początku roku zakładałam różne cele i jednym z warunków było, aby było one osiągalne. Fajnie jest marzyć o wyjeździe do Brazylii, ale pomimo niesamowitych okazji na bilety ostatnio pojawiły się inne przeszkody, które uniemożliwiają wyjazd. Brazylia, podobnie jak Australia, pozostaje zatem na mojej "wish list" do zrealizowania w nieokreślonej przyszłości.
Dodam jeszcze dwa aktualne zdjęcia ze ślubu Oli i Artema. Widać na nim mój neutralny wyraz twarzy, skupienie, przejęcie swoim zadaniem i wieczną powagę, od której nie mogę się uwolnić.
"Nie traktuj siebie tak poważnie. Nikt poza tobą tego nie robi."
Regina Brett
Jeśli ktoś mi udowodni, że nie żyjemy w naprawdę poważnych czasach, gdzie każdy dzień jest szansą na zrobienie czegoś wartościowego i powinien być wykorzystany jak najlepiej, to zacznę się tarzać ze śmiechu po podłodze. A póki co: I'm so serious.
Komentarze