Translate

Nextbike next to me.



Mam wolne popołudnie, Ola też. Idziemy do kina? Ee, nic ciekawego nie leci, lepiej pójść na rowery. Mała konsternacja przy Veturilo, bo obie mamy nieaktywne konta. Udało się doładować, bierzemy rowery. Przez 20 minut narzekam na niedopasowane siodełko i za szeroki rozstaw kierownicy (inna opcja, że mam za krótkie ręce). 
Startujemy na Pradze, koło dworca Wileńskiego. Nucimy "Next to me" Emeli Sande, bo prześladuje nas obie ta piosenka przez ostatni tydzień. Okrążamy park Praski i przejeżdżamy obok katedry w kierunku Wybrzeża Szczecińskiego. Jeszcze same nie wiemy, dokąd jedziemy, na każdym skrzyżowaniu spontanicznie podejmujemy decyzję. Przejeżdżamy przez most Świętokrzyski na drugą stronę Wisły, bo ładnie wygląda i dalej na południe ścieżkami rowerowymi. 
Dochodzi dziewiętnasta, ale jest ciepło. Mam koszulę z długim rękawem i nie jestem ani zgrzana, ani zmarznięta. Mamy wrażenie, że jest końcówka letniego dnia.

Powiśle, Wola i Mokotów, ulica każda, każdy dom.

Trochę bulwarami, trochę wzdłuż drogi - trasa opracowuje się na bieżąco. Gdzieś w okolicach ulicy Wilanowskiej znajdujemy taki oto mural. Chwilę później nucimy "Warszawskie dzieci". Krótki odcinek zieleni prowadzi nas do Pomnika Sapera. 


Pod nieczynnym Mostem Łazienkowskim przejeżdżamy roboczo wytyczonymi chodnikami, nisko schylając głowę. Już blisko Agrykola, robi się parkowo, ładnie. Nagle zatrzymujemy się, bo zobaczyłyśmy Pałac Ujazdowski w blasku powoli zachodzącego słońca, odbijającego się w kanale. Ostał się jako widok na pocztówki, Belweder niestety dostał garba w postaci biurowca ING. Jest pięknie, it's beautiful. Nie da się ukryć.


Staramy się unikać hałaśliwej ulicy, ale nie ma innej drogi, jak wzdłuż Czerniakowskiej. Odbijamy w prawo na Gagarina i kierujemy się w stronę Łazienek. Pokonujemy górę na Belwederskiej na najlżejszej przerzutce. Uff, uff, uff. Dzisiejsza porcja wysiłku aerobowego zaliczona.
Dalej już bez odkryć, bo trasę znamy na wylot. Fajnie widzieć masę ludzi na rowerach i rolkach. Wszyscy korzystają z pogody. 
Pozostawiamy rowery na Placu Trzech Krzyży i idziemy do Subwaya na Nowym Świecie odzyskać energię. To był dobry dzień i dobra wyprawa, ponad godzina jeżdżenia. Trzeba to powtórzyć.

Komentarze

Olha pisze…
Luubie to :D