Sylwester w Łodzi
Sylwestrowy dzień rozpoczęty o 5 rano, spędzony aż do 15.00 w podróży.
Pisanie życzeń, celów na nowy rok, wspominanie tego, co dobre i co minęło.
Mróz niestraszny dzielnemu pathfindersowi w podwójnych skarpetach i Google Maps w telefonie.
Marzy mi się zdobycie sprawności Winter camping.
Zwiedzanie strychów łódzkiej kamienicy.
Popołudnie u Asi i Marka w ich nowym, offowym mieszkaniu w Łodzi.
Warszawa nocą z drona - prawie jak Gotham City :P
Dekorowanie złotym obrusem (zgadnijcie z czego), świecami w kieliszkach i złoto-srebrnymi napisami.
Kanapki, sałatki i mnóstwo, mnóstwo jedzenia.
Pieczone bakłażany z sosem pomidorowym Asi.
Czarne kreacje prawie wszystkich pań.
Słodkości, których wcale nie spróbowałam.
Spokojna fortepianowa muzyka.
Beagle i ich sztuczki.
Walka o kość i suka dominująca.
Biblia, modlitwy, rozmowy.
Pieczone bataty Łukasza z sosem czosnkowym Michała. Panowie potrafią gotować :)
Tabu mówione i pokazywane. Słowa-klucze: pustynia, łódź, telewizja, kapusta i Magda Gessler ;)
Noworoczne życzenia po portugalsku z Brazylii.
A horrible headache :/// Następnym razem muszę się wyspać dzień wcześniej :P
Czterech na kanapie, w trakcie których poddałam się i poszłam spać.
Wszechobecna polityka i na naszym noworocznym spotkaniu.
Menino, go to sleep ;P
"Marku, zrób dzień".
Dzień dobry...
Komentarze