Translate

La donna mobile.


Jestem kobietą
Edyta Górniak

Słodkie żywioły we mnie śpią
Mogę lawiną runąć złą
Żarem pustyni spalam cię
Fatamorganą staję się

Czasem jak odpływ zwalam z nóg
Czasem jak przypływ sięgam ust
A gdy pogodną chwilę masz
Spadam jak mgła

Jestem kobietą
Wodą ogniem burzą perłą na dnie
Wolna jak rzeka
Nigdy nigdy nie poddam się

Jestem kobietą
Jestem dobrem jestem złem
Jestem wodą jestem ogniem
Jawą i snem

Mogę lodowcem sięgać chmur
Mogę Niagarą spadać w dół
Mogę jak Etna zbudzić się
Więc nie złość mnie

Jestem kobietą
Wodą ogniem burzą perłą na dnie
Wolna jak rzeka
Nigdy nigdy nie poddam się

Jestem kobietą
Jestem dobrem jestem złem
Jestem wodą jestem ogniem
Jawą i snem...

***
Nie dało się wstawić zgrabnego okienka z filmikiem, jest tylko link w tytule i obrazek. Ale chyba nie muszę was uświadamiać, co to za piosenka. A dlaczego akurat dzisiaj? Bo mam dzień buntu...

***
Właśnie tak. Jestem kobietą. Wprawdzie dla większości wyglądam jak nastoletnia dziewczynka i nie mogą uwierzyć, że mam 24 lata, ale kalendarza się nie oszuka. Mam 24 lata, kończę studia, szkołę muzyczną, pracuję w biurze tłumaczeń i jestem prawie samodzielna. Nie mam jeszcze swojego mieszkania, ale stać mnie, żeby wynająć pokój z siostrą na spółkę. Pewnie niedługo będę musiała szukać pokoju sama...

Nie potrafię wytrzymać bez zajęcia. Albo pracuję, albo się uczę, albo coś tworzę, albo robię coś w domu. Nie cierpię nudy i jednostajności. Gdy za długo tkwię w jednym miejscu, zaczyna mnie to przybijać. Muszę się gdzieś wyrwać, choćby na weekend, zmienić środowisko, ludzi, pocierpieć trochę niewygód związanych z podróżą i warunkami turystycznymi, żeby potem zmęczona i zadowolona wrócić do codzienności.

Co pół roku zmieniam garderobę. Po części wynikało to z tego, że gwałtownie chudłam i musiałam wyrzucić połowę szafy, bo ubrania ze mnie leciały. Ale też dlatego, że szybko mi się nudziły moje zestawy kolorystyczne. I szło taką falą: od błękitu i beżu po czarny z zielonym, fioletowy z czarnym, potem turkusowy z białym, w końcu biały i szary z jasnofioletowym. Szybko też nudzi mi się moja fryzura. Jak nie zrobię czegoś z włosami przez 2 miesiące, to nie mogę na siebie patrzeć. A z drugiej strony ciężko mnie namówić, żebym coś zrobiła, czego nie robiłam do tej pory. Chyba, że wymuszą to okoliczności.

Jestem jednocześnie uparta i uległa. Paradoks? Jestem uparta, kiedy coś sobie wymyślę i dążę, aby to zrealizować. Jestem uległa, kiedy ktoś mi odpowiednio coś zasugeruje. Raz walczę, a raz się poddaję bez walki.

Zazwyczaj martwię się wszystkim naokoło. Nie oglądam wiadomości, żeby się dodatkowo nie przybijać, bo i tak nie jestem w stanie pomóc ludziom na drugim końcu świata. Wystarczy, że po Polsce rozsiani są znajomi, którzy mają problemy, a ja nie mogę ich rozwiązać. Strasznie mnie to męczy, gdy jestem taka bezsilna. Pewnie biorę sobie za dużo spraw na głowę. Czasami mówię: dość, nie jestem w stanie tego słuchać. Ale zazwyczaj bardzo się angażuję. Nie żebym była jakąś Matką Teresą. Prędzej Martą z Biblii, zakrzątaną, zabieganą, płaczącą przed grobem Łazarza: "Panie, gdybyś tu był..."

Dużo myślę, analizuję, układam sobie w głowie różne koncepcje i plany. A jednocześnie jestem humanistką, która ma problem z obliczeniem prostych działań w głowie i wyobrażeniem przestrzennym przedmiotów ;)
I tak dalej...

***
Dlaczego ludzie (faceci) nie mogą tego zrozumieć, że kobiety wcale nie trzeba rozumieć w ich mniemaniu rozumienia, czyli rozgryźć jak instrukcję obsługi jakiegoś urządzenia, tylko po prostu zaakceptować jej istnienie, odmienność, sposób myślenia i postrzegania świata, otoczyć ją bezwarunkową miłością, opieką i czułością, a ona wtedy rozkwitnie i wydobędzie z siebie najlepsze cechy? Dlaczego ciągle narzekają, że kobieta jest zmienna, że robi wokół siebie masę zamieszania i burzy ich ustalony porządek, poprawiając i zmieniając cały świat?

Kobietę zrozumiesz dopiero wtedy, gdy zrozumiesz, że jej nie zrozumiesz.

Czasem po prostu nie mam siły tego tłumaczyć. Albo się chce czegoś nauczyć i zrozumieć, albo nie. I tyle.
.
.
.

Komentarze

Anonimowy pisze…
Dlaczego kobiety uważają mężczyzn tylko za maszynki do noszenia walizek i otwierania drzwi albo wielkich geniuszy matematycznych? Niech żyją stereotypy! Gdyby wszyscy zaakceptowali różniące nas różnice, z którymi przecież stworzył nas sam Bóg, byłoby trzy razy prościej.

Humanizm i perfekcjonizm czy pedantyzm nie wykluczają siebie wzajemnie, Kiko- to zupełnie inne kryterium podziału ludzi :P