Translate

Gdybym mogła być mężczyzną jeden dzień.



Supermenka
Kayah

Gdybym mogła być mężczyzną jeden dzień,
pewnie byłabym
supermenem, tyle o kobietach wiem
jestem jedną z nich

Byłabym,
byłabym lustrem dla tych niechcianych kobiet co
same śpią wciąż
słały by uśmiech, jaki widziały w kinach, bo
z życia nie znają go
byłabym łodzią, która rozkołysze w tańcu je,
aż każda stanie się
królową balu choć podpiera ściany od lat

Gdybym mogła być mężczyzną jeden dzień
pewnie byłabym
supermenem, tyle o kobietach wiem
jestem jedną z nich

Byłabym i listonoszem,
co im listy nosi miłosne, gdy
nie kocha ich już nikt,
i wielbicielem cichym
tak, że kwiaty zostawił raz
starym pannom przy drzwiach
byłabym każdej spełnieniem marzeń Bogusiem Li.
i polskim Ice'm T
i smutnym kobietom zaśpiewam przez telefon jak
jak Stevie Wonder sprzed lat

Gdybym mogła być mężczyzną jeden dzień
pewnie byłabym
supermenem,
tyle o kobietach wiem
jestem jedną z nich ...

***

Dlaczego akurat ta piosenka? Tak jakoś. Wyraża marzenia tysiąca kobiet o prawdziwym nieustraszonym superbohaterze, który będzie dokonywał niewiarygodnych rzeczy i przy którym będą się czuły bezpieczne, kochane i podziwiane. A tymczasem życie jest jakie jest i czasem to kobiety muszą być mężczyznami: być silne, nieustraszone, nie łamać się, uśmiechać nawet wtedy, kiedy w środku chce im się ryczeć i walczyć o przetrwanie. I być dzielną tyczką dla swojej fasoli-mężczyzny, który boi się rosnąć. Bo podobno kobiety są silniejsze psychicznie... Tylko że czasem następuje przemęczenie materiału...

***
Wczoraj była szczególna data:

o1.02.2010

Szczególna, bo tworzyła palindrom - czytana od tyłu i przodu wyglądała tak samo. Dowiedziałam się o tym na lekcji w muzyku, ale potem zapomniałam to uwiecznić.

***
A tak poza tym... jak doszłyśmy wczoraj wspólnie do wniosku z Ewą, ogarnął nas potworny i długotrwały brak natchnienia do emocjonalnego ekshibicjonizmu. Może to był taki okres przejściowy i minął w międzyczasie... Czasem tylko mam słabszy dzień i przepełniają mnie różne wrażenia, którym muszę dać ujście, najczęściej w rozmowach z przyjaciółmi. Ale chyba najczęściej modlę się po prostu. Potem rzucam się w jakieś obowiązki albo ćwiczę. I przechodzi.
Może po prostu spełniam się artystycznie w tworzeniu musicalu. Tworzę bardzo aktywnie, a nie tylko odtwarzam. I to pozwala zużytkować pożytecznie twórczą energię.

Jednak stwierdzam, że chyba każdy wrażliwy człowiek w mniejszym lub większym stopniu to przechodzi. Jedni mają potrzebę wyrażania siebie publicznie, inni wobec zaufanych znajomych, ale bardzo dogłębnie. Ludzie, którzy nie przeżywają niczego, niczym się też nie dzielą.

***
No, koniec. Dzień przesiedziany w pracy, zajęty tworzeniem notatek z baroku na Hzl powoli dobiega końca. Zleciało, oj, zleciało. Pchnięte 4 zagadnienia. Czekam na rozstrzygnięcie tego dnia w pizzerii z Olą ;)

Komentarze