Translate

A4H w Krakowie


Zbieram się, żeby napisać coś nowego, ale mam takie zaległości w spaniu, że jak wreszcie wieczorem mam chwilę czasu, to umysł juz woła o sen. Chyba po tym weekendzie dopada mnie jakieś choróbsko. Pogoda nas nie rozpieszcza. Albo sypie, albo leje. Momentami jest ładnie, ale trzeba mieć niezłą odporność, żeby się nie rozłożyć.

Bardzo fajny czas mieliśmy teraz z zespołem w Krakowie. Przede wszystkim nareszcie po 4 miesiącach przerwy mieliśmy koncert i wspólne zgrupowanie :) wszyscy się cieszyli. Modliliśmy się w ten weekend bardzo często i ta radość z tego, że znowu gramy przewijała się przez wszystkie modlitwy. 
Przez ostatni czas znowu pozmieniał się nam skład. Na miejsce Tomka Sz wskoczył Piotrek z Krakowa. Kilka miesięcy temu dołączył do nas Szymek, taki chłopak ze Śląska, którego Krystian przyuczał do obsługi świateł. Teraz Krystian zrezygnował, bo coraz trudniej było mu pogodzić wyjazdy z pracą i Szymek został głównym oświetleniowcem. Zmienił się też nam akustyk. Grzesiek niestety coraz mniej miał czasu i musieliśmy pomyśleć o znalezieniu kogoś bardziej dyspozycyjnego. Dawid odkrył Daniela, akustyka zespołu "Genezaret" z Jaworza. Przekonaliśmy się, że to właściwy człowiek na właściwym miejscu. Bardzo dobrze nas nagłośnił podczas wszystkich występów tego weekendu. Do pomocy dobraliśmy mu jeszcze takiego młodego chłopaka, Aleksa. Jest bardzo wesoły, mówi niemal cały czas w gwarze śląskiej i razem z Piotrkiem wprowadzili dużo młodzieńczej energii ;) 



Weekend w Krakowie był wypełniony na maksa. W sobotę zaczęliśmy o 7.30 próbę przed nabożeństwem, śpiewaliśmy na nabożeństwie i podczas wieczerzy, po południu mieliśmy próbę aż do wieczornego wykładu, gdzie też śpiewaliśmy 3 utwory. Po wykładzie zagraliśmy "Zapytaj tych" jako próbę dla nowego oświetleniowca. Na koniec jeszcze próba sceniczna "Precedensu" przed niedzielnym koncertem. W niedzielę 7.30 rozśpiewanie, bo o 8 jechaliśmy już do więzienia. Po koncercie w więzieniu obiad i kolejna próba do 17.30. 
Sytuacja z pogranicza snu i jawy. Piątek wieczór, zasypiam prawie i nagle słyszę chór męskich głosów: "Nie rzucim ziemi, skąd nasz ród, nie damy pogrześć mowy, polski my naród, polski ród, królewski szczep piastowy..." Najpierw myślałam, że to szalony pomysł naszych panów jako protest wobec postępującej w naszym zespole germanizacji ;) ale okazało się, że to jakaś imprezowa ekipa śpiewała idąc ulicą.

Koncert był w zakładzie karnym w Nowej Hucie. Na wejściu okazało się, że na liście nie ma Piotrka, bo jak Dawid podawał listę z numerami dowodów, to jeszcze wtedy go nie było. Nie chcieli go wpuścić. Stanęliśmy i zaczęliśmy się modlić. I wtedy Judyta podeszła do wychowawcy i zaczęła tłumaczyć, ze on ma jedna z głównych ról i nie bedzie jak go zastąpić. Wychowawca powiedział, ze musi zadzwonić do dyrektora. Chwilę to trwało, ale się zgodził. 


Po raz kolejny wychowawcy i strażnicy byli pod wrażeniem naszej pracy. Kiedy przyjeżdżamy do więzienia, mamy mało czasu i wszyscy biorą się do roboty, żeby przenieść sprzęt z auta do sali i rozstawić światła, stoły i nagłośnienie, nie ma znaczenia, czy chłopak, czy dziewczyna. Wyglada to jak mrowisko, kiedy wszyscy sie kręcą ;) już kilka razy słyszeliśmy, że to jest rzadkie zjawisko, ze wykonawcy po występie biorą sie do pomocy przy zwijaniu sprzętu. Ale przecież to nasza wspólna misja i nawet takie rzeczy są dla ludzi świadectwem. 
Na miejscu okazało się, że na nasz koncert przyjdą także kobiety. Pierwszy raz mieliśmy do czynienia z żeńskim więzieniem i nagle zaczęliśmy się bać, bo kobiety, które trafiły do więzienia są bardziej agresywne niż mężczyźni.
Ale Tomek powiedział mądrą rzecz, że przecież ten musical jest wlasnie dla kobiet, bo opowiada o problemie kobiety. I wtedy nabraliśmy otuchy.


Odbiór był bardzo dobry. Po koncercie, kiedy zwijaliśmy sprzęt, więźniowie zostali z nami, rozmawiali. Kobiety zrobiły dla nas na pamiątkę koszyczki z różyczkami z papieru, naprawdę misterna robota. Były poruszone, mówiły, że trafiło do serca. Wychowawca, który początkowo był sceptycznie nastawiony do przedstawienia religijnego z innego kościoła, zupełnie zmienił swoje nastawienie, polecił nasz musical swojemu koledze w innym zakładzie karnym, a nawet polubił naszą stronę na fb :) zostaliśmy znowu zachęceni do tej pracy. Teraz żeby tylko koncerty się nadal kręciły, to będzie wszystko dobrze :)

Komentarze