Translate

W sercu Bałkanicy



Nigdy nie przypuszczałam, że moje miasto Rzeszów stanie się bohaterem teledysku, a co dopiero w klimatach... bałkańskich. Bo jakby ktoś nie wiedział, Rzeszów jest stolicą Podkarpacia, czyli województwa na południowym wschodzie Polski. Wprawdzie sąsiaduje ono z Ukrainą i Słowacją, ale do Bałkanów jest jeszcze kawał drogi! Jednak po ostatniej wizycie będzie mi się kojarzył z tym teledyskiem.
Odwiedziłam Rzeszów w sobotę, jadąc na ferie do domu. Ponieważ miałam półtorej godziny do autobusu w stronę Krosna, więc umówiłam się z Beatką, koleżanką z klasy z muzyka (pozdrawiam cię, jeśli nadal czytasz bloga :) Kiedy dzwoniłam do niej, w słuchawce dźwięczała jako utwór na czekanie... "Bałkanica". Wcale się nie zdziwiłam. Beatka jest jedyną osobą, której te klimaty pasowały od zawsze, a przy tym nie ośmieliłbyś się powiedzieć, że słucha jakieś szmiry, bo gust też ma. Spotkałyśmy się obok legendarnej Wielkiej Betonowej (oficjalna nazwa to Pomnik Czynu Rewolucyjnego) i połaziłyśmy ulicami miasta. Po całym dniu siedzenia nogi przyrastały mi do kręgosłupa, a już dawno miałam chęć na tę przechadzkę obok synagog, przez Rynek aż do filharmonii i naszej szkoły, a potem ulicą 3 Maja i Grunwaldzką aż do dworca. Na osławionym Rynku kręciły się grupy ludzi, przechodząc od jednego pubu do drugiego, a pomiędzy nimi chodziłyśmy my i komentowałyśmy niczym wiekowe niewiasty: "A tutaj był kiedyś inny sklep, a teraz jakiś pub zrobili". Był też czas na "męskie rozmowy o życiu i śmierci", cytując Osła ze Shreka, a potem musiałam już się zbierać na swój autobus. 
W domu czas płynie leniwie. Każdego dnia jest coraz cieplej, a ja się rozchorowałam i dotrzymuję towarzystwa Oli, która jest rozłożona zupełnie i kiedy śpi, ma wizje w gorączce. Niestety z wyprawy walentynkowej do Kampinosu nic nie wyszło, bo było za zimno. Nadrabiam codziennymi spacerami po łąkach, dopóki całkiem się nie rozłożę.

Ps. Zapraszam do obejrzenia aktualnych zdjęć z Rzeszowa na blogu Lewanda takes photos :)

Komentarze

Lewanda pisze…
ah Karola, dzięki za reklame! :))
a nazwę Wielka Betonowa - słyszę chyba po raz pierwszy :))
co do ostatniego filmu z Amy Adams o którym piszesz w poprzednim poście, jakoś nie przemówił do mnie... teraz w filmach miłość jest wywrócona do góry nogami, a sceny łóżkowe są tak brutalne, że odechciewa się oglądać dalej...
dziwne