Translate

Poszukiwacze zaginionej skrzynki

Czy marzyliście w dzieciństwie o poszukiwaniu skarbów? Marzenia się spełniają, przynajmniej przekonuję się o tym od momentu, jak zostałam pathfindersem :) właśnie takim rodzajem poszukiwania skarbów jest geochaching. Szczegółowe informacje o geocachingu możecie przeczytać tutaj lub obejrzeć poniższy filmik. Żeby samemu się przyłączyć do poszukiwaczy i znajdować współrzędne skrytek, warto się zarejestrować na http://www.geocaching.com/ i szukać ciekawych skrytek w swojej okolicy. Uwaga, to wciąga! :)




Moja przygoda z geocachingiem zaczęła się bardzo spontanicznie z powodów następujących: już od dłuższego czasu planowaliśmy kadrowy survival w lesie, gdzie wolni od opieki nad dziećmi posiedzimy i natrzaskamy furę sprawności. Niestety nasze plany w ostatnim momencie spełzły na niczym z powodu deszczowej pogody, ale nie daliśmy całkiem za wygraną i wybraliśmy się na poszukiwanie skrytek geocaching w mieście, żeby zdobyć chociaż jedną sprawność. Z naszej kadry były nas tylko 4 osoby: Błażej, który już tę sprawność miał, Dominika, Marta i ja, ale jak się później okazało, był to optymalny skład. 
Po niedługim teoretycznym wstępie w harcówce z zapałem wyszliśmy na poszukiwanie skrzynek w okolicy Foksal. Do poszukiwania skrzynek przydatna jest aplikacja w telefonie, np. c:geo, gdzie można wpisać swoją lokalizację i znaleźć skrzynki znajdujące się w pobliżu. Najpierw udaliśmy się na ulicę Ordynacką, gdzie według wytycznych miał być micro-cache (najmniejszy typ skrzynki, chowany najczęściej w pojemniczku z magnesem, w którym znajduje się logbook, czyli zwinięty pasek papieru, na którym zapisuje się swoją obecność). Niestety, w tym miejscu sygnał GPS zaczął wariować, obszar okazał się być obstawiony rusztowaniami, a na dokładkę co chwilę zaczepiał nas pan, który chciał papierosa i nie mógł nas zapamiętać. Nieco rozczarowani naszą pierwszą skrytką poszliśmy dalej. 

Naszą pierwszą skrzynkę znalazła Dominika w Parku Kazimierzowskim. Była dosyć spora, bo w słoiku, gdzie oprócz logbooka znajdowały się fanty. Nie mieliśmy nic na wymianę, więc zostawiliśmy jedynie wpis.


Nikt z nas nie wiedział, jak może wyglądać micro-cache, który miał być ukryty w kolejnym miejscu, koło Pałacu Staszica (siedziba Polskiej Akademii Nauk). Ochroniarz z budynku patrzył na nas podejrzliwie, kiedy przeglądaliśmy każdy zakamarek muru. Metoda na obmacywanie przyniosła efekty. Nie wiem jakim cudem wypatrzyłam maluteńki cache, który nieomal zlał się z metalowym płotem, znajdując tym samym pierwszą w życiu skrzynkę :)


Zabawa wciągnęła nas niesamowicie. Przy okazji okazało się, że w ten sposób można zobaczyć nieodwiedzane zakamarki miasta. Tak znaleźliśmy budynek Prudentialu, w którym mieściła się siedziba towarzystwa ubezpieczeniowego czy Dom pod Orłami. Bardzo klimatyczne miejsca, niczym z filmów.


Kolejnym punktem był postój w KFC ;) a dalej ruszyliśmy śladami Prusa, znajdując dwuczęściowy multi-cache. Poćwiczyliśmy wpisywanie współrzędnych do GPS i skrzynka okazała się nie taka trudna. Czy wiedzieliście, że na ulicy Krakowskie Przedmieście znajdują się tablice pamiątkowe, które wspominają bohaterów "Lalki"?
Cache obok Wieszcza był chyba największym wyzwaniem: raz z powodu zagadki z współrzędnymi, a drugi z powodu lokalizacji. Obok miejsca ukrycia skrzynki kręciło się tego dnia wyjątkowo dużo policji, bo jakby nie było, dzisiaj 3 maja. Obmacywaliśmy cierpliwie kutą w liście barierkę, zastanawiając się, czy ktoś nie wpadł na szalony pomysł i nie ukrył cache'a za płotem :P tym razem skrzynkę znalazła Marta i aż krzyknęła z radości ;)
Idąc za tłumami i orkiestrą dotarliśmy na Plac Zamkowy, gdzie miała być ukryta kolejna skrzynka. Niestety tym razem się nam nie powiodło. Dodaliśmy skrzynkę do odwiedzenia w przyszłości.

Skrytkę niedaleko pomnika Nike odkrył Błażej. Było nam trochę szkoda, że niczego do tej pory nie znalazł, a w końcu już wcześniej trochę szukał, więc dałyśmy mu tę odrobinę radości. W tej skrytce były całkiem pokaźne fanty, a i my jeden dołożyliśmy, znaleziony koło Zamku.



Na ulicy Koziej okazało się, że ludzie znają fanatyków geocachingu i kolejną skrzynkę wskazała nam pani z psem. Ulica Kozia to bardzo ładna stara uliczka. Kiedyś z Olą robiłyśmy sobie w niej zdjęcia .

Ostatnią skrzynką, po przystanku na gofry i lody, była skrzynka w Ogrodzie Saskim, obok pomnika Marii Konopnickiej. Najładniejszy pojemniczek, z oficjalnym logo Geocaching i pełna skarbów. 

Po czterech godzinach łażenia nie pozostało nam nic innego, jak podsumować sprawność analizą zadanych wersetów biblijnych z Mat. 6, 19-21 i Jer. 29,13 no i udać się do domu. Dzień był naprawdę udany, pomimo deszczu. Od tej pory chyba nie będę umiała przejść ulicą bez szukania skrzynek ;) a w najbliższym czasie wybiorę się na poszukiwania w okolice domu ;)


Komentarze