Translate

Lord, I'm coming home to you.



Cześć, nazywam się Kika, mam 24 lata, oficjalnie od dzisiaj. Co, nie wierzycie mi? A nie wyglądam? ;) w każdym razie wcale się nie czuję na swoje lata ;)



Sweet home Alabama
Lynyrd Skynyrd

Big wheels keep on turning
Carry me home to see my kin.
Singing songs about the southland
I miss'ole' 'bamy once again (and I think it's a sin)

Well, I heard Mister Young sing about her
Well, I heard ole Neil put her down.
Well, I hope Neil Young will remember,
A southern man don't need him around anyhow

Sweet home Alabama,
Where the skies are so blue,
Sweet homa Alabama
Lord, I'm coming home to you.


In Birmingham they love the Gov'nor Boo hoo hoo !
Now we all did what we could do.
Now Watergate does not bother me.
Does your conscience bother you? (tell the truth)

Sweet home..

Now Muscle Shoals has got the Swampers
And they've been known to pick a tune or two
Lord they get me off so much
They pick me up when I'm feeling blue
Now how about you?

Sweet home...

***

W zeszłym tygodniu powzięłam poważne postanowienie, że pojadę na weekend do domu. Wyjechałam do Warszawy w sierpniu i od tego czasu ani razu nie byłam... Zawsze jakoś brakowało kasy. Ale tym razem wpisałam tę sprawę na moją listę modlitewną, żeby znalazły się pieniądze na bilet. Czekałam niemal do ostatniego dnia. Sprawdzam we czwartek po południu konto... jest przelew:) pobiegłam do kasy i kupiłam bilet na następny dzień. W piątki na Centralnym dzieją się dantejskie sceny :P

Następny dzień był jednym wielkim stresem... Krótka modlitwa rano: "Panie, prowadź ten dzień, mam tyle spraw, a tak mało czasu. Ale skoro dałeś pieniądze na bilet, to i do domu dojadę".
Zaczęło się od tego, że jadąc na rozmowę kwalifikacyjną znalazłam w autobusie telefon. Nie miała Kika kłopotu... :P było sporo biegania, załatwiania, żeby właścicielka mogła ten telefon odebrać, nerwy, czy na pociąg zdążę... I ciągła modlitwa: "Panie, jeśli mam dojechać, to dojadę. Pomóż mi tylko przetrwać w tym trudnym dla mnie momencie." Dzięki Bogu wszystko się udało, wsiadłam do pociągu, o dziwo, w tym weekendowym tłoku do granic możliwości miałam aż do Krakowa miejsce siedzące :)
W Krakowie pociąg do Rzeszowa miał opóźnienie, ale może dzięki temu na niego zdążyłam ;) kolejny moment wahania, czy w tym równie zatłoczonym pociągu będą jakiekolwiek miejsca, by chociaż na walizce w korytarzu usiąść... I niespodziewane spotkanie przy wejściu: Marysia i Debora :) jechałyśmy siedząc w przedziale do samego Rzeszowa, rozmawiając po polsku i po niemiecku, opowiadając sobie o wszystkim, co tylko się dało :) tak mnie to ucieszyło, że nie wiem :)dodatkowo telefon od właścicielki zagubionego telefonu: "Strasznie pani dziękuję, odebrałam mój telefon, to niesamowite, że są jeszcze uczciwi ludzie, chciałabym się jakoś odwdzięczyć."
Pozostał ostatni etap podróży, autobus do Wojaszówki. Miałam prawie godzinę oczekiwania, trochę zatem powłóczyłam się ulicami miasta. Rzeszów w porównaniu z Warszawą wydał mi się taki cudownie spokojny... Zastanawiałam się, czy też spotkam kogoś znajomego. Chciałam spokojnie poczytać Biblię w autobusie, przestawić się na czas sabatu. Ale jednak miało być inaczej... Spotkałam znajomego kolegę, jeszcze z gimnazjum, którego nie widziałam ładnych parę lat. Jakieś kilka dni temu myślałam o nim, bo pojawił mi się jego profil na fb w proponowanych znajomych i akurat wczoraj go spotkałam :) pogadaliśmy o życiu i pokrętnych sprawach jego, a także jakoś w międzyczasie mogłam pogadać na bardziej poważne tematy, jak wpływ muzyki na podświadomość... Rozstaliśmy się w połowie drogi, bo wcześniej wysiadał i resztę podróży odbyłam sama, ale w pogodnym nastroju :) kiedy szłam w Wojaszówce drogą w kierunku samochodu taty, chciało mi się śpiewać z radości, że tak wszystko się tego dnia szczęśliwie udało :)
I co, przypadek, zbieg okoliczności? Czy Boże prowadzenie każdej minuty? Ja nie wierzę w przypadki, inaczej nie przeżyłabym tych 24 lat. Każdy dzień jest cudem, tylko nie zawsze mamy otwarte oczy, by to zauważyć... Dziękuję za te wszystkie dni z 24 lat mojego życia :) i wszystkim ludziom, którzy byli w nich obecni :)
Moja kochana rodzino, jak dobrze być z wami dzisiaj w domu :)

Komentarze