Translate

Kaja gra Czajkowskiego.




Pogoda ducha
Hanna Banaszak

Rano wstajesz zły
Wszystko z ciebie kpi
Nie chce ci się nic
Zwłaszcza żyć
Wiec biedny jesteś
Bo nie wiesz nawet
Ze masz prawdziwy skarb
Skarb w postaci mnie!

Kto rozjaśnia ci wszystkie szare dni
Kto nadzieje ma aż do dna
No kto rozśmiesza gdy nie do śmiechu ci
Wszystko to na siebie biorę ja!

Bo mnie na uśmiech zawsze stać
Nie lubię życia brać
Zbyt serio, serio zbyt
Bo ja na przekór wszystkim tym
Co zasmucają świat, uśmiecham się przez łzy!

Nie rozmieniaj mnie
Na humory złe
Gdy dopadnie spin
Nie top w szkle, o nie
Dobry dla mnie bądź
Kochaj, szanuj, chroń
Ja przy życiu cię
Trzymam bądź co bądź!

Niebo pełne chmur
Malkontentów chór
Przekonuje że gorzej jest niż źle
Nim uwierzysz w to
Nim się wtopisz w tło
Szybko na ratunek wzywaj mnie
A ja - pogoda ducha twa
Natychmiast zjawiam się
Gdy czuje że ci źle
A ja - jak wierny anioł stróż
Pocieszam cię co dnia
Beze mnie ani rusz

Bo mnie na uśmiech zawsze stać
Nie lubię życia brać Zbyt serio, serio zbyt
Bo ja - pogoda ducha twa
Gdy potrzebujesz mnie
Po prostu zjawiam się!

To mnie wymyślił dobry Bóg
Byś przez to życie złe
Z nadzieją przebrnąć mógł
To ja na przekór wszystkim tym
Co zasmucają świat, uśmiecham się przez łzy!

***
Dzisiaj musiałam wstawić tę piosenkę. Nie wyspałam się wprawdzie, ale wszystko układało się zadziwiająco dobrze :) dzisiaj miałam humor na zakupy, wszystko mi się podobało i kupiłam sobie wiosenną kurteczkę w New Yorker za jedyne... 49 zł :D właściwie to przy kasie się okazało, że tyle kosztuje, na metce widniało 99,95 zł i tyle byłam gotowa zapłacić, bo przymierzyłam już z 6 płaszczyków i nie mogłam się zdecydować. Jest to dla mnie tym bardziej niezwykłe, bo modliłam się przed wyjściem z domu, żebym mogła znaleźć ładną i niedrogą kurtkę. Jeśli Bóg interesuje się takimi drobiazgami, to co dopiero innymi sprawami, które Mu powierzymy :D

*
Wieczór upłynął koncertowo w filharmonii. Dwa dni temu kupiłam wejściówkę na koncert dyplomantów i dzisiaj czekałam na to cały dzień. Nie ubrałam się jakoś specjalnie wystrzałowo. Grzeczna bluzeczka w kwiatuszki, bordowe bolerko, moje ciemne dżinsy i białe buciki. No i oczywiście nowa szara kurteczka i błękitny szal. Patrzyłam na tych ludzi w eleganckich bluzkach i garniturach... Gdyby oni widzieli, jak przychodzili ubrani ludzie do opery w Berlinie...
Zajęłam miejsce obok pary: starszy pan z panią, zapewne Francuzką, bo co jakiś czas prowadzili konwersację po francusku. Usłyszałam od nich wiele interesujących komentarzy o wykonawcach i było widać, że naprawdę się na tym znają i to przeżywają.
Przedstawię pokrótce wrażenia z koncertu, przynajmniej te, które udało mi się zanotować w nieodłącznym dzienniku pokładowym ;)

1) Mateusz Leszczak - skrzypce
F. Mendelssohn-Bartholdy Koncert skrzypcowy e-moll cz.I

W ogóle najpierw to zachwyciłam się tym, że zobaczyłam i usłyszałam orkiestrę symfoniczną na żywo :) a potem, że Mendelssohn wyszedł z nagrania i zabrzmiał na scenie :) a resztą jakoś nie bardzo się zachwycałam, bo chłopak się trochę mylił i fragmentami grał nieczysto. Ale poradził sobie i tak zakończył swój występ.

2) Grzegorz Wołczański - klarnet
W.A. Mozart Koncert klarnetowy A-dur cz.I

Tym razem zaczęłam zapisywać skład orkiestry (ach, to skrzywienie z historii muzyki :P) i na tym się skończyło moje zainteresowanie utworem. Jakoś Mozart do mnie nie przemawia.

3) Barbara Bajor - fortepian
F. Mendelssohn-Bartholdy Koncert fortepianowy g-moll cz.I

Właściwie to przyszłam na ten koncert dla niej. Pamiętałam ją jako roztrzepaną, szaloną dziewczynę, która wyznała mi, że nie potrafi improwizować, jak niektórzy, tylko grać to, co ma zapisane w nutach. Pamiętałam, że jeździła na międzynarodowe konkursy, że była niezwykle utalentowana, perfekcyjna w grze i doskonale muzykalna. Na scenie zobaczyłam... smukłą gwiazdę w długiej, oszałamiającej sukni, pięknej, wysoko upiętej fryzurze, która zagrała jak prawdziwa artystka i tylko utwór nie pozwolił jej roznieść fortepianu. Ale pozostały jej maniery podczas gry ;) kiwanie głową, balet nad klawiaturą i przeżywanie każdego dźwięku. Rosyjska szkoła gry... Pozostawiła po sobie podziw, uznanie i wrażenie niezwykłej elegancji. Prawdziwa perła.

4) Wioletta Fluda - fortepian
E. Grieg Koncert fortepianowy a-moll cz. I

Wiola wyszła w grzecznej sukience i białej bluzeczce. Po gwiazdorskim występie Basi wypadła jak wzorowa uczennica szkoły muzycznej: klasycznie, doskonale technicznie, muzykalnie i bez żadnych zastrzeżeń. A do tego w porywającym utworze, ukazującym jej możliwości. Ale jakoś ten fortepian ginął przy tej orkiestrze... I chyba mam tutaj przykład, czym si różni artysta od rzemieślnika...

PRZERWA
Spotkanie w kawiarence z panią Tajchman, nauczycielką historii muzyki z naszej szkoły, przy kremówce, herbatce (pani) i Tymbarku (ja;). Musiałam znaleźć kogoś kompetentnego, żeby podzielić się wrażeniami z pierwszej części. I zyskałam towarzysza na drugą część :)

5) Elwira Utracka-Mazur - fortepian
Fr. Chopin Scherzo h-moll

"Duża kobieta", jak ją określiła pani Tajchman :P
Wiecie, co sądzę o Chopinie. I że nie mogę gościa słuchać. Ale tym razem dotarła do mnie prawda. Chopin nie tworzył muzyki z treścią. On tworzył muzykę silnie emocjonalną. Trudno doszukiwać się u niego tematów i historii, wszystko to jest "piorunowanie na fortepianie". Takie muzyczne wyładowanie uczuć i emocji. I w tym jest genialny.
Zastanawiałyśmy się z panią, dlaczego nikt z licealistów nie bierze się za koncerty Chopina. Pisał je w wieku 18 lat, więc nie powinni narzekać, że nie dojrzeli jeszcze do tego. Ale jakoś nie słyszałam nikogo z moich znajomych, żeby to grał. A szkoda.

6) Miłosz Dymon - fortepian
S. Rachmaninow Koncert fortepianowy c-moll cz.I

Początek od razu mnie porwał - narastanie dynamiki. Poczuło się klimat utworu i charakter wykonawcy. Niestety, dyrygent popełnił poważny błąd - zagłuszył solistę orkiestrą i fortepian z trudem się przebijał. A poziom był naprawdę wysoki i Miłosz zdobył zasłużone długie owacje. Doceniono go. Tak powinno być.

7) Kamil Gumiela - saksofon altowy
A. Głazunow Koncert Es-dur na saksofon i orkiestrę smyczkową

Kamil jako jedyny grał z nut. Ale to nie przeszkodziło mu zagrać fenomenalnie. Sam dyrygent bił mu brawo :)
Pierwszy raz słyszałam saksofon w klasyce. I tak jakoś brzmiał mi dziwnie: jak przemieszanie barw klarnetu, oboju i basów puzonu :P jednak wolę saksofon w rozrywce.

8) Mateusz Chmiel - klarnet
C.M. Weber Koncert klarnetowy f-moll cz.III

Nie pamiętam kompletnie utworu, tylko zapamiętałam, że tańczył z tym klarnetem ;) aż mi się przypomniał Mayki, który chodzi w trakcie gry :P

Najlepsze przychodzi na końcu :D

9) KAJA NOWAK - skrzypce
P. Czajkowski Koncert skrzypcowy D-dur cz. I

Tę dziewczynę musiałam napisać wielkimi literami. Bo była naprawdę WIELKA. A nie zapowiadała się. Weszła skromna dziewczyna z grzywką, w białej, prostej sukni w stylu greckim, z białymi ramionami. Stała i mięła na początku sukienkę w rękach, aż uniosła ją na 5 cm. A potem zaczęła grać. I przyszło objawienie. Utwór był perfekcyjny - orkiestra akompaniowała idealnie, Kaja grała idealnie. Ale ponad tym wszystkim unosił się gęsty obłok prawdziwego geniuszu. Dziewczyna grała jak natchniona. Cała stała się muzyką, skrzypcami, strunami, smyczkiem, duszą i nutami. Doskonałe zjednoczenie człowieka z instrumentem. A solo skrzypiec bez orkiestry było najbardziej magicznym momentem koncertu. Utwór jest niesamowicie długi i rozbudowany, wymaga silnej kondycji i muzykalności. I to wszystko stworzyło fantastyczny finał koncertu.
Ludzie nie wytrzymali. Z ostatnim machnięciem batuty dyrygenta rozległa się prawdziwa burza oklasków, owacja na stojąco, kilka wyjść. A Kaja tylko się śmiała z radości, bo nie mogła w to uwierzyć, że wzbudziła takie gorące zainteresowanie.
To jest młodość, to jest pasja, to jest siła muzyki.

Wyszłam z filharmonii, unosząc się 2 centymetry nad ziemią. Ciągle jeszcze brzmi mi w uszach orkiestra i nic innego mnie nie satysfakcjonuje. Jestem wypełniona po brzegi.

*
Jutro zaczyna się weekend majowy. Wyjeżdżam do domu.
Trzymajcie się.

Komentarze

caiushia pisze…
hej! weszłam tu zupełnie z przypadku, przeczytałam tę notkę i zrobiło mi się naprawdę strasznie, OGROMNIE miło, że mogę sprawić komuś taką przyjemność!

...PS a w ogóle to niesamowicie zabawnie trafić na bloga kogoś z naszej szkoły:) serdecznie pozdrawiam!!!

Kaja (od czajkowskiego :)
Anonimowy pisze…
Moim zdaniem do koncertu chopina trzeba dorosnąć i technicznie i emocjonalnie.Nie jest on trudny!!
Jeśli się chce to się go zagra ,bez najmniejszego problemu.
Polecam wszystkim posłuchać nagrania tego dzieła w wykonaniu
Evgeny'ego Kissina który fenomenalnie zagrał go z moskiewską filharmonią w wieku 12 lat!!!