Translate

Dążę do...


Mein fester Plan: ich mache keine Pläne.
Gabriel Laub

Każdy człowiek przychodzi na świat z silnym poczuciem niezależności. Kiedy rodzi się taki mały i bezbronny, nie potrafi nawet chodzić i jest zdany na matkę, która go nosi, marzy o chwili, kiedy będzie mógł stanąć na własnych nogach. Pierwsze kroki świętuje z dumą. Każda nowa umiejętność to kolejny etap niezależności.
Każdy człowiek marzy o szczęśliwej przyszłości. To także element uzyskania niezależności. Jeśli chodzi o planowanie przyszłości, niemal wszyscy zachowują się jak artyści.

Są ludzie, którzy są fotografami. Kolejny dzień jest niewielką fotografią z wieloma drobnymi elementami: wyjście do szkoły czy pracy, gotowanie obiadu, robienie zakupów, naprawa samochodu, spotkanie z przyjaciółmi i tak dalej. Po skończonym dniu wieszają fotografię na ścianie i robią kolejną. Ich życie to pokój z wieloma fotografiami w kwadratowych ramkach.

Niektórzy ludzie to artyści wielkiego formatu. Ich obrazem przyszłości jest ogromne płótno. Żyją wizją swojego arcydzieła, które musi być tak duże i tak oryginalne, jak tylko potrafią. Każdego dnia dodają kolejne warstwy farby na lniane płótno swojego życia. Wierzą, że ich dzieło uczyni ich nieśmiertelnymi. Poświęcają mu całą swoją energię i zaangażowanie, nie oglądając się na innych, chyba, że są potrzebni do pozowania. Ich życie to atelier z ogromnym płótnem na ścianie.


Ale są ludzie, którzy nie mają potrzeby wizualizować swojej przyszłości. Wolą odczuwać ją teraz i słuchać jej. Ci ludzie są muzykami.
Muzyka należy do niewidzialnej rzeczywistości. I chociaż nuty są widzialne, funkcjonują jedynie jako symbole.

Muzycy są wszechstronni - grają zarówno proste piosenki, jak i wielkie koncerty. W odróżnieniu od malarzy, nie tworzą swojej przyszłości sami. Owszem, są samotni, genialni wirtuozi, poszukiwani i obsypywani nagrodami. Ale ta spektakularna moc muzyki tkwi w potędze instrumentów orkiestry i chóru.
Muzycy nie są z reguły kompozytorami. Zazwyczaj grają oni utwory innego kompozytora. Współpracują z innymi muzykami, by razem wykonać dzieło mistrza.


***

Czasami zastanawiam się, jak prowadzę swoje życie? Czy jest ono pokojem z fotografiami, pracownią malarską z ogromnym płótnem czy może salą koncertową?


Są dni, które fotografuję i odwieszam na ścianie, wypełniając je punkt po punkcie. Nie zastanawiam się, jaką wartość artystyczną mają. Później wchodzę do tego pokoju i wspominam dni z fotografii, bardziej lub mniej udane. Moja mała przestrzeń wspomnień.


Czasem zabieram się za planowanie mojego życia jak wielkiego obrazu. Układam go w głowie, wytężam wszystkie siły, żeby zrealizować moje wielkie marzenia, każdego dnia nanoszę na płótno kolejną plamę sukcesu. Ale kiedy zaczyna się walić albo nagle moja wizja okazuje się inna niż rzeczywistość wokół mnie, tracę siły... Mój wymarzony obraz staje się nierealny...


Staram się prowadzić moje życie jak muzyk. Dostaję moje nuty do zagrania i mam zrobić to najlepiej, jak potrafię. Są obok mnie ludzie, z którymi współpracuję, żeby wszystko brzmiało w pełni. Tak, jak skomponował to Mistrz. Moje życie to sala koncertowa. Życie nie w ukryciu i zaciszu pracowni. To życie w napięciu i pod obserwacją. Każdego dnia nowe zadanie do wykonania i nowe przeżycia. Ale satysfakcja jest w każdej minucie gry. Nie układam swoich planów. Moim planem jest wykonywanie dzieła Mistrza. Efekt końcowy: doskonałość i nieśmiertelność. Atrybuty Mistrza.

Ciągle dążę do niezależności i nieśmiertelności... Jestem przecież człowiekiem...



Komentarze