Translate

Ania z Zielonego Wzgórza


Kolejna seria książek z dzieciństwa rozpoczęta :) tym razem padło na "Anię z Zielonego Wzgórza". Nie sądziłam, że kiedykolwiek do tego wrócę; w domu leżały co najmniej dwa egzemplarze, przeczytane wiele razy, bo w szkole nie zainteresowali się, czy już mam taką, kiedy wręczali nagrody na koniec roku :P i jeszcze w dzieciństwie nałogowo słuchaliśmy słuchowiska na kasetach magnetofonowych, znając dialogi nieomal na pamięć. Potem jeszcze tata przyniósł skądś film... Można mieć przesyt :P
A jednak po latach z miłą chęcią powróciłam do tej pogodnej, a zarazem wzruszającej książki i płakałam na zmianę ze śmiechu i wzruszenia. Pewnie te huśtawki nastroju częściowo spowodowane były gorączką, albowiem dopadło mnie jakieś przeziębienie - ale i tak Ania nie pozostawia obojętnym.
Poniżej garść cytatów, mogę powiedzieć, że szczególnie mi bliskich.

Wiem z doświadczenia, że prawie zawsze można się z czegoś cieszyć, jeśli się tego mocno pragnie. Tylko należy pragnąć naprawdę mocno.

Zawsze jest źle robić coś, czego nie można powiedzieć żonie pastora.

Chłopcy są dobrzy, ale jeśli znajdują się na swoim miejscu; nie trzeba ich mieszać do wszystkiego, prawda?

Ach, jak to przyjemnie mieć wyższe dążenia! Jakże się cieszę, że mam ich tyle! A najlepsze jest to, że się nigdy nie kończą. Zaledwie osiągnęłaś jeden cel, już inny, wyższy jeszcze, ukazuje ci się w oddali... I to właśnie czyni życie tak miłym!

Czy to nie przyjemnie wiedzieć, że jest tak dużo rzeczy, które jeszcze poznamy? To właśnie sprawia, że ja się tak cieszę życiem... Świat jest taki ciekawy... Nie byłby taki ani w połowie, gdybyśmy wszystko o wszystkim wiedzieli, prawda?

Nieco „uznania” od czasu do czasu oddziałuje równie dodatnio, jak najrozumniejsza „wychowawcza uwaga”.

O wiele lepiej być rozumnym i rozsądnym, jednakże ja nie pragnęłabym wcale być rozsądną, bo to takie nieromantyczne!

PS: Szkoda, że choroba pokrzyżowała mi plany spontanicznego wyjazdu na Śląsk. Liczyłam, że zobaczę znajomych, których nie widziałam parę lat; ale chyba będą musieli jeszcze poczekać. Spontaniczne wypady jakoś z natury mi nie wychodzą.

Komentarze

Nestii pisze…
Nie ma to jak Montgomery, warto wracać i odkrywać na nowo jej książki. Dostałam kiedyś cała serię, dlatego często zaglądam na półkę, żeby troszkę przypomnieć sobie czasy dzieciństwa. Pozdrawiam
Uwielbiam Anię z Zielonego Wzgórza! Zarówno książki, jak i filmy. Ponadto jak byłam młodsza, to namiętnie czytałam Sarę z Avonlea.
Jak lubisz takie książki, to polecam Ci Ericha Kaestnera, o którym pisałam ostatnio na moim blogu. Jeszcze będę o nim pisać.

P.S. Dzięki za reklamę :) dodałam Twój blog też na moją stronę :)