Translate

Keith

No i po zjeździe... Pozytywny scenariusz się sprawdził, a nawet przeszedł najśmielsze oczekiwania :) drużyna warszawska po zaledwie miesiącu przygotowań zajęła 4. miejsce w konkursie biblijnym, prawie wszyscy pathfindersi złożyli przyrzeczenie, dzieci nie rozniosły WSTH, a my, opiekunowie, przeżyliśmy :) czyż nie jest to powód do ogromnej radości? ;)
 Jedynym smutnym akcentem na zakończenie zjazdu była wiadomość o rychłym wyjeździe Brata Komendanta z Polski... Nie mogłam powstrzymać łez. Trzy lata szczerej przyjaźni, w tym prawie rok współpracy w służbie dla dzieci, wspólne wyjazdy, obozy, wsparcie w rozkręceniu drużyny... Bardzo będzie mi brakowało tego pozytywnie zakręconego człowieka. 


Nadmiar wolnego czasu i ciężkie przeżycia owocują sięganiem po głupie filmy... Może nie do końca głupie, ale z pewnością wyciskacze łez i nakręcacze emocji. "Keith" rozwalił mnie doszczętnie wczoraj wieczorem, za każdym razem, jak patrzyłam na pucułowatą twarz z ciemnymi, roztarganymi włosami głównego bohatera.
 Nadal nie umiem nie reagować emocjonalnie na historie miłosne, jeszcze kończące się śmiercią. Kuba twierdzi, że romansidła dla kobiet (książki czy filmy) są tak samo szkodliwe, jak pornografia dla mężczyzn. I to bynajmniej nie z powodu scen seksu - tworzą one raczej  iluzoryczny obraz, przez co trudno jest pogodzić się z rzeczywistością i w niej normalnie funkcjonować, a ponadto człowiek uzależnia się od wrażeń, które przeżywa w wyobraźni. 
Wiem, że jestem osobą bardzo emocjonalną, chociaż nie zawsze to po mnie widać, gdyż większość przeżyć odbywa się bardziej w głębi. Już kilka lat temu zdecydowałam, że nie będę czytać romantycznych powieści, żeby nie pobudzać wyobraźni (a pochłaniałam książki półkami), potem uznałam, że ten sam efekt wywołuje u mnie muzyka, więc przestałam słuchać nastrojowej muzyki, ostatnio nadrabiam zaległości w filmach i od czasu do czasu się trafi jakiś melodramat. I wtedy całe tygodnie wysuszenia emocjonalnego, kiedy człowiek jest maksymalnie skupiony na jakimś ważnym zadaniu, powtarzając sobie sumiennie, że nie ma głowy do takich głupot, biorą w łeb w ciągu jednego seansu. Ale przecież nie da się tak zupełnie odciąć od sfery emocjonalnej życia, zawalić się robotą, żeby niczego nie czuć i nie pobudzać strun, które niebezpiecznie drgają. I tak się okazuje, że to w człowieku siedzi mocniej, niż przypuszczał...
 Potrzebuję wrócić do równowagi...



Komentarze