Translate

It’s fun to stay at the Y.M.C.A. :P



Y.M.C.A.
Village People

Young man,
There’s no need to feel down.
I said, young man, pick yourself off the ground.
I said, young man,
‘Cause you’re in a new town
There’s no need to be unhappy.

Young man,
There’s a place you can go.
I said, young man,
When you’re short on your dough,
You can stay there,
And I’m sure you will find
Many ways to have a good time.

It’s fun to stay at the Y.M.C.A.,
It’s fun to stay at the Y.M.C.A.,
They have everything for young men to enjoy,
You can hang out with all the boys.
It’s fun to stay at the Y.M.C.A,
It’s fun to stay at the Y.M.C.A.,
You can get yourself clean,
You can have a good meal,
You can do whatever you feel.

Young man, are you listening to me?
I said, young man, what do you want to be?
I said, young man, you can make real your dreams,
But you’ve got to know this one thing.
No man does it all by himself,
I said, young man, put your pride on the shelf,
And just go there to the Y.M.C.A.
I’m sure they can help you today.

It's fun to stay at the Y.M.C.A.,...

Young man, I was once in your shoes,
I said, hours down and out with the blues,
I felt no man cared if I were alive
I felt the whole world was so jive
That’s when someone came up to me
And said: young man, take a walk up the street,
It’s a place there called the Y.M.C.A.
They can start you back on your way.

It's fun to stay at the Y.M.C.A.,...

***

Znalazłam to wdzięczne zdjęcie podczas porządkowania dysku wczoraj, a właściwie usuwania nadmiaru jego zawartości :P okazało się, że zalegają tam całe pokłady zdjęć zupełnie zbędnych, nieudanych, wypełniających tylko cenne i stale brakujące miejsce. Więc po eksporcie tychże na Picasę mogę się rozkoszować 1,61 GB wolnej pojemności dysku D ;)
Przeglądałam ostatnio mojego bloga od początku, jak to od czasu do czasu robię i znowu oblałam się rumieńcem żenady, czytając swoje dylematy sprzed dwóch lub trzech lat :P doprawdy, ilekroć tam zaglądam, mam szaloną ochotę skasować 3/4 postów, tak mi dziwnie wspominać siebie taką :P pamiętniki z tamtych lat spaliłam ponad półtorej roku temu, zrobiłam czystkę na blogu, a i tak większość z tego mnie nadal śmieszy. Ale może niech zostanie - jako świadectwo, jak NIE NALEŻY postępować. A wy co o tym myślicie...?
Wyruszam dzisiaj do koszar - pobudka o 6 rano, śniadanie, ćwiczenia aż do obiadu, przerwa, potem znowu ćwiczenia do wieczora, kolacja, apel wieczorny, cisza nocna o 22 :P i tak cały najbliższy tydzień :P a tak naprawdę jadę do Podkowy na warsztaty misyjne RELAY. Trzeba coś ze sobą zrobić - ostatnio mam bardzo nieregularny tryb życia :P
Baczność, spocznij, odmaszerować!
Howgh.

Komentarze