Translate

Na granicy polsko-chińskiej.



Live to love another day
Keith Urban

Lord I fell for her smile
And she loved me for a while
Then she said good-bye gotta go
Left me standing on the side of the road
Now she's gone and I'm a memory in her past
And the long and short of it some things never last

(Chorus:)
Oh because summers come, summers go
I'll keep walking down this road
It's alright and it's okay
I'll live to love another day
I'll live to love another day

Lord I'm out here again
With my back to the wind
The warm sun that's sinking low
Is gonna leave me out in the cold
But the long and short of it some things never last
And if that goes for the good
It must go for the bad

Chorus

If I fall down
I'm not ashamed
I always get back up again
But I'll be fine 'till the right one comes
to save me, save me, save me

Lord I fell for her smile
And she loved me for a while
And someday she's gonna wish
She hadn't left me here like this

Chorus

I'll live to love another day
I'll live to love another day
I'll live to love another day

***

Usłyszałam dzisiaj mocne słowa: "Zamiast się usprawiedliwiać, zrób coś, żeby się zmienić." Tym razem nie pozostawiłam tego jako wyrzutu albo pustego frazesu, który i tak nie zadziała. Może coś w tym jest? Usiadłam potem, spisałam listę wszystkich negatywów i zaczęłam się zastanawiać, co z tym zrobić, żeby to zmienić? Skoro potrafiłam się zmusić, żeby nie jeść za dużo, żeby ćwiczyć, żeby zmienić swój wygląd i zacząć o siebie dbać, to może będę w stanie zmusić siebie (na początek), żeby zmienić coś w swoim charakterze? Przecież po pewnym czasie tamte wymuszone czynności stały się dla mnie normalne, a nawet zaczęły mnie cieszyć. Może i z tym też tak będzie?

Polecam książkę "Chrześcijanin a depresja". Było tam kilka ciekawych cytatów o gniewie, że to świadomy wybór, że skłonności do popadania w gniew nie są żadnym usprawiedliwieniem i że rozładowywanie gniewu prowadzi do utrwalania negatywnych zachowań i odruchów. Skoro można utrwalać odruchy negatywne, to może zadziała to i w drugą stronę, w stronę dobra?

Mówienie o tym, że prawdę trzeba wypowiadać umiejętnie, to wygodne stwierdzenie. Tak naprawdę nasze lenistwo i strach nie są żadnym usprawiedliwieniem niechęci do zmian. Prawda jest zawsze prawdą, niezależnie jak zostanie wypowiedziana. Albo człowiek ją przyjmie, albo odrzuci. Tak samo teksty o tym, że bez właściwej motywacji nie ma co się zabierać za zmiany charakteru, że zmiany wynikają z miłości do Boga, to zwykłe wymówki. Dziecko na początku nie ma odpowiedniej motywacji, a jest uczone właściwych zachowań, wykonuje to często ze strachu, jak i duchowe dziecko na początku, bo nie rozumie istoty Boga. Dopiero potem w wyniku doświadczeń zaczyna rozumieć, że posłuszeństwo Bogu powinno wynikać z miłości, bo On jest miłością. Ale najpierw musi się nauczyć posłuszeństwa mechanicznie.

Rozmawiałam o tym wszystkim z mamą. Powiedziała, że nasze egoistyczne zachowania (a ja w myśli rozwinęłam: chęć dominowania, udowadniania swoich racji, zazdrość i zaniżanie wartości i osiągnięć innych) wynika z niewłaściwego rozumienia istoty Boga. Bóg jest Sługą i takiej postawy chce nas nauczyć. Wszystko we wszechświecie funkcjonuje po to, żeby służyć innym. Nie ma miejsca na zdobywanie chwały dla siebie, bo chwała należy się tylko Bogu.

Postanowiłam uczyć się dobrych odruchów i nie utrwalać negatywnych.

I taka moja myśl:
Sukces nie jest sumą osiągnięć, ale sumą zwycięstw nad samym sobą.

Wiem, że tak naprawdę nikomu nie zależy na tym, żebym się zmieniła, ale każdy by wolał, żebym była inna. Chciałabym to zmienić, nie żeby ktoś to zauważył, żeby przez to mnie bardziej polubił czy pokochał, ale dlatego, że chcę się tego pozbyć, żeby to Chrystus był widoczny, a nie moje nędzne uczynki.

***

PS: Jak tam u was z pogodą? Bo u nas upały. Dzisiaj naprawdę nieźle dopiekało i trochę się spaliłam, pracując na polach ryżowych, czyli na naszych zalewowych terenach przygranicznych ;)
Żeby nie było niejasności, zacytuję kawał:

Putin i Bush zostali zahibernowani na 300 lat. Po 300 latach budzą się i przeglądają gazety. Putin bierze gazetę i zaczyna się śmiać:
-Komunizm w USA!
Bush, oburzony, także bierze gazetę, czyta i też się śmieje. Putin:
-A ty z czego się śmiejesz?
-Zamieszki na granicy polsko-chińskiej! :D


Pozdrawiam słonecznie :D

Komentarze