Translate

#tbt February


Luty przytrzymał mnie na 3 tygodnie w domu. Tak długo w jednym miejscu, bez wyjeżdżania nawet samochodem do sklepu nie siedziałam jeszcze od początku pandemii. Po powrocie z Niemiec dobrowolnie zostałam na 10 dni w domu, a potem... no tak jakoś wyszło.

Curry z warzywami, które pierwszy raz zrobiłam z M. w Niemczech, powtórzyłam jeszcze 3 razy w domu i za każdym razem wychodzi mi coraz lepsze. Polecam przepis z wymiennymi składnikami tutaj


Domowy zestaw gier: stare i nowe

Tylko raz wyszłam dalej: las niedaleko domu.


Kolejny Tylko Shelf w domu u M. 
Dostawa, montaż, cena i jakość pierwsza klasa.


Sos bolognese na włoskim prosecco ;) 

Śnieg i lód odciął nas niemal zupełnie od świata.

Łopatą się nie dało...

Trzeba było użyć ostrych narzędzi rolniczych.

Odśnieżanie codziennym sportem zimowym.




Zmiany w pokoju mamy.
Stanęło łóżko dla babci ze Śląska, która zamieszkała z nami ze względu na chorobę i potrzebę stałej opieki.


Jakieś 10 dni po mojej dobrowolnej kwarantannie rozpoczęliśmy kolejną, bo pojawiły się w domu objawy wirusa. Tylko jedna osoba była zainfekowana, reszta trzymała się zdrowo. 
Choroba na szczęście przebiegła w miarę łagodnie, bez żadnych powikłań.







To już końcówka kwarantanny, ale też moment kryzysu. 


W końcu wyszło trochę słońca i królik mógł się przewietrzyć.

Mama z babcią werandują przed domem.
Taką zimę to ja rozumiem



Czas na usuwanie lodu z podjazdu, żeby słońce wytopiło drogę

Koniec siedzenia w domu!

Tylko do Krosna, ale zawsze coś. 



Przywiozłam pizzę z miasta ;)

Ten zabawny serial towarzyszył mi w niewesołych dniach.

Hit zakupowy z Biedronki: klapki Kubota za 25 zł.


Po długich namysłach i negocjach handlowych w końcu kupiłam nowy telefon.


Ostatni dzień lutego, chociaż słoneczny i pogodny, był jednak najsmutniejszym dniem miesiąca :/ 
Po 4 tygodniach choroby odeszła babcia. 
Dzięki Bogu nie cierpiała z powodu bólu, zasnęła spokojnie. 
Wierzymy, że spotkamy się w dniu zmartwychwstania. 


Komentarze