Translate

Powiew zmian...

Nie ma na tej ziemi nic trwalego i nic nie trwa wiecznie. W tym roku przekonalam się o tym szczególnie.
Rodzice kupili wreszcie dom. Na końcu świata - ale tym ladniejszym :) No, nie tak daleko, od miejsca, gdzie obecnie mieszkamy, to jakieś kilkanaście kilometrów na poludnie. Tata jeździ, kiedy może i remontuje, bo w środku jest jednak sporo roboty. Na wakacjach przeprowadzka. A od września mieszkamy z rodzeństwem w Rzeszowie - bo jednak stamtąd jest za daleko, żeby dojeżdżać autobusem do szkoly. No to będzie szkola samodzielności...

Zazwyczaj staralam się nadawać każdemu miejscu, w którym mieszkalam, jakąś nazwę. Dom bez nazwy to jakby czlowiek bez imienia - niczyj i nikomu niepotrzebny.
Na zawsze we wspomnieniach zostanie Śliwowe Wzgórze:

Śliwowe Wzgórze leży w samym środku Wszechświata. Zawieszone między ziemią a niebem dąży usilnie do nieba, a przy ziemi utrzymuje je kotwica człowieczeństwa. Trudno powiedzieć, jak bardzo jest z nimi związane. Leży na tyle wysoko, by być jak najbliżej Boga i na tyle nisko, by można było bezpiecznie zeskoczyć na twardą rzeczywistość. (...)
Kiedyś powrócimy tu razem.
Usiądziemy na drewnianej ławce pod pnącą różą i nagle wszystko stanie się jasne i oczywiste. Trwałe i niezmienne. I żadna siła na świecie tego nie zmieni.

A potem nastala epoka Królestwa - czyli koniec dzieciństwa... Zwischen Klassik und Romantik...

A teraz po roku mieszkania w cudzym domu i burzliwych poszukiwaniach mamy swoja Willę z bazin ;) W tej wieżyczce z balkonem jest pokój dwóch księżniczek: mój i Oli ;)

Znalazlam od razu miejsce dla siebie: ten uroczy zakątek z drzewami to istna Świątynia Dumania :)
Wiem, że nie będę się tutaj czula zupelnie jak w domu, w końcu będę przyjeżdżać tam tylko na weekendy... Ale tam będą rodzice, więc tam jest dom...

I tak kiedyś będę musiala poszukać domu dla siebie i czlowieka, którego pokocham. Mojego wlasnego, któremu razem nadamy nazwę. Będzie tam wiele przytulnych miejsc, gdzie będzie można spędzać czas i odpoczywać. Będzie salon z kominkiem i fortepianem. I będziemy razem grać i śpiewać wieczorami... I uśmiechać się do siebie...

Tak sobie marzę czasami...

Komentarze

Anonimowy pisze…
Ja do domu jeżdżę tylko raz w miesiącu...Nawet czasem nie mam motywacji już- nie czuję się tam jak w domu. Może właśnie dlatego wszędzie czuję się jak w domu- bo swojego tak naprawdę już nie mam...Ale kiedyś znajdę dom, z wielkimi oknami i z dużym ogrodem z huśtawką...Z kimś, kogo kocham...Tak sobie marzę czasami... ;)