Zakwitną bzy
Bzy to najpiękniejsze kwiaty w maju. Wracałam wczoraj późnym wieczorem ze spotkania dziewczyn i pachniały mi we wszystkich ogrodach po drodze. W moim niestety nie rosną :( znam jednak miejsce, gdzie rosną bezpańsko i dzisiaj wybrałam się na małą wyprawę po bukiet do pokoju. Teraz pachną w całym pokoju niczym najlepsze perfumy. Nie ma to jak naturalne zapachy.
Wczorajsze spotkanie było bardzo oczyszczające, bo i temat był dosyć trudny. Nie przyszło nas dużo, ale może dzięki temu łatwiej było szczerze rozmawiać. Kiedy sobie uświadamiasz, że przeszłość wiele w twoim życiu namieszała, to trudno sobie w teraźniejszości radzić. I wcale nie chodzi o to, że musisz być z patologicznej rodziny albo mieć jakieś inne urazy psychiczne. Tak naprawdę wystarczy nawet to, że rodzice dużo pracowali i nie poświęcali wystarczająco uwagi; miałaś presję na wysokie wyniki, a nikt tego nawet nie docenił; nie byłaś akceptowana przez rówieśników i nigdy nie uwierzyłaś, że jesteś atrakcyjna. Wiele jest rzeczy, które czynią z nas zranione kobiety, przez co stajemy się albo dominujące, kontrolujące, albo wycofane i bierne. Ale Ola powiedziała taką myśl: spotykamy na naszej drodze ludzi, którzy w jakiś sposób naprawiają to, co nas dotknęło w przeszłości. Pomimo tego wszystkiego, co nas obciąża, możemy stać się szczęśliwe i spełnione, możemy być kobietami, które będą księżniczkami i wojowniczkami, które dadzą temu światu piękno i spokój, którego tak potrzebuje.
Czuję się ostatnio jak kombajn. Przemielam kolejne sprawy do załatwienia związane z dniem rodziny w Podkowie, biwakiem i obozem, ucząc się w międzyczasie do egzaminu z prawa kościelnego i robiąc tłumaczenia dla taty. Licencjat na razie stoi, czeka mnie pisanie ostatniego, podsumowującego rozdziału i liczne korekty, nie mówiąc o wcześniejszych egzaminach, które muszę zdać, żeby pojechać na próbę przed premierą. Ogarnia mnie z lekka przerażenie... Czyżby znów musi zadziałać presja czasu?
Komentarze