Bierni i wierni
"Zapomnijcie o tym, co uparcie powtarzają feministki, iż przez setki, a może i tysiące lat kobiety były dyskryminowane, a mężczyźni uprzywilejowani. Jeśli wierzyć "Kochanicom króla", jest to wierutna bujda, a rzeczywistość wyglądała zupełnie inaczej, co wcale nie znaczy, że lepiej. System funkcjonujący za czasów Henryka VIII czynił zarówno kobiety, jak mężczyzn pionkami i niewolnikami w niekończącej się walce o wpływy, władzę i majątek. Jeśli ktoś potrafił ów system wykorzystać, wygrywał; jeśli był słaby, tego system miażdżył. I nie ma tu znaczenia, czy jesteś Marią, zmuszoną stać się królewską nałożnicą, czy Jerzym poślubionym kobiecie, której nienawidził z całego serca. Nawet sam król raz za razem staje się obiektem manipulacji."
Miałyśmy obejrzeć z Olą "Courageous" o mężczyznach, ale skończyło się na filmie o kobietach. I mężczyznach także, tylko tych biernych. Nie mogłam patrzeć na męża Marii, który świadomie decydował się na to, że jego żona zostanie królewską kochanką, ani na ojca dwóch sióstr i brata, który na skinięcie szwagra decydował o losie dzieci, byle osiągnąć pozycję i majątek. Nie mogłam znieść króla, który dał się tak zmanipulować przez chorobliwie ambitną kobietę. Rozczarowujący mężczyźni, którzy nie okazali żadnego trzeźwego myślenia, żadnego polegania na rozsądku. Na szczęście był Stafford, który od samego początku nie chciał poddać się przekleństwu dworskiego życia. Udało mu się wyciągnąć z tego Marię i stworzyć z nią szczęśliwą rodzinę.
Jakkolwiek wiarygodny historycznie był ten film, pokazywał jedną ważną prawdę. Prawdziwi mężczyźni i kobiety zwykle nie błyszczą, ale świecą. Żyją zgodnie ze swoimi zasadami, niezależnie od ludzi dookoła i są ostoją dla tego pokręconego świata.
Życzę dobrego, nowego tygodnia.
Komentarze