Wielki Leo
Dwa filmy z jednym aktorem w ciągu dwóch dni:
The Great Gatsby (Wielki Gatsby 2013)
"Uśmiechnął się wyrozumiale – więcej niż wyrozumiale. Był to jeden z tych rzadkich uśmiechów, dających pewność i otuchę na zawsze, uśmiech, który można spotkać w życiu cztery albo pięć razy. Obejmował – albo zdawał się obejmować na moment – calusieńki nieskończony świat, a potem koncentrował się na tobie z nieodpartą życzliwością. Było w nim akurat tyle zrozumienia, ile ci było potrzeba, i tyle wiary w ciebie, ile sam chciałbyś mieć; uśmiech ten zapewniał cię, że wywarłeś takie wrażenie, jakie – w najkorzystniejszych okolicznościach – chciałbyś wywrzeć."
Wrażliwy, przystojny, bogaty, do szczęścia brak mu tylko żony, według cytatu z książki "Duma i uprzedzenie" Jane Austen. "Wielki Gatsby" to baśniowa, skrząca się tysiącami barw opowieść o wielkim marzeniu, które nie zaistniało, ponieważ rzeczywistość nie potrafiła go pomieścić.
The Departed (Infiltracja 2006)
Życie w kłamstwie może mieć dwie strony. W "The Departed" takie życie prowadzą: tajny agent policji, próbujący rozwikłać przestępczą sieć i mafijny informator w policyjnych oddziałach. I choć sympatia przechyla się na stronę Billy'ego Costigana (Leonardo DiCaprio), samotnego wojownika osaczonego przez mafię, a oburzamy się na bezwzględnego i zakłamanego Collina Sullivana (Matt Damon), to jednak końcowe wnioski są pesymistyczne: nie da się wejść w błoto i się nim nie zabrudzić.
Ps. Leonardo DiCaprio był moim ulubionym aktorem od nastoletnich lat. Oczywiście byłam w nim zabujana ;) jednak Leo to nie Jack z Titanica, jak pokazały późniejsze filmy z jego udziałem. Nie zapomnę "Co gryzie Gilberta Grape'a", "Incepcji", "Django", a teraz dwóch powyższych. Naprawdę Leonardo to aktor wielkiej klasy.
Komentarze