Translate

Plażing, smażing & nine milion bicycles in Beijing


I znów jestem w Warszawie. Mam weekend na załatwienie ostatnich obozowych spraw, spakowanie się i kupienie biletów na wyjazd, a w poniedziałek ruszamy pociągiem nocnym do Zatonia. 
Dzisiaj razem z Olą wybrałyśmy się po południu na plażę. Nad Wisłą ciągną się łachy piachu i  można rozłożyć się tam z kocykiem i poleżeć w słońcu. Po Wiśle jeździ też prom, funkcjonujący jako jeden z pojazdów komunikacji ZTM. Szkoda, że nie wybrałyśmy się nim na wycieczkę po Wiśle... Ale i tak było przyjemnie ;) pogadałyśmy sobie o życiu i facetach, bo trochę się tematów nazbierało po miesięcznym niewidzeniu. 
Kiedy wracałyśmy, ulicami przejechał wielki tłum ludzi na rowerach, ubranych w koszulki "Masa powstańcza 2013". Była to specyficzna manifestacja związana z obchodami 69. rocznicy powstania warszawskiego. Nie jestem jakąś fanką patriotycznych manifestacji, ale ten widok ludzi w różnym wieku, łącznie z najmłodszymi, przejeżdżającymi Wałem Miedzeszyńskim, przez Most Łazienkowski w kierunku Solca robił imponujące wrażenie :) 





Przeszłyśmy drogę powrotną przez most, a potem od Placu na Rozdrożu przez Łazienki na piechotę. Było tak ładnie, że nogi same niosły. W Łazienkach odkryłam nowe miejsce, Aleję Chińską. W lecie zawieszają wzdłuż niej lampiony i zapalają je wieczorami o 21. My nie zobaczyłyśmy tego, bo było jeszcze za wcześnie, ale wyglądało dość ładnie :) Warszawa da się lubić ;)



Ps. Wczoraj opowiedziałam Tygrysowi całą historię Serca i Rozumu. Chyba pierwszy raz opowiedziałam ją od początku do końca. Nawet nie wiecie, jaka to satysfakcja. Mam ten rozdział już za sobą i skończył się dla wszystkich pozytywnie. Tygrys dwa dni wcześniej opowiedział mi równie długą historię, więc jesteśmy kwita. Koniec życia przeszłością. Czas otworzyć nowy rozdział, na razie wielką czystą kartkę... 

Komentarze