Weekend z Sandrą Bullock
Chyba opanowała mnie bezbrzeżna nuda na koniec ferii, bo obejrzałam w ciągu weekendu dwie komedie romantyczne z Sandrą Bullock:
Two weeks notice (Dwa tygodnie na miłość) 2002
The Proposal (Narzeczony mimo woli) 2009
Two weeks notice (Dwa tygodnie na miłość) 2002
The Proposal (Narzeczony mimo woli) 2009
Komedie romantyczne według mężczyzn to zło wcielone, bo wytrąca kobiety z rzeczywistości i wpędza je w smutne myśli i kompleksy, że one tak nie mają. Nie wymyśliłam tego, to opinia kilku mądrych kolegów. Ale niechby sami spróbowali być przez jeden dzień kobietą, to nie byliby skorzy do wygłaszania takich mądrości.
W obydwu filmach Sandra jest niezależną, przebojową kobietą, która nie oczekuje od mężczyzn żadnej pomocy, ale walczy uparcie o osiągnięcie swoich celów. Mężczyźni natomiast, Adnrew, czyli Ryan Reynolds w "The Proposal" i George-Hugh Grant w "Two weeks notice", wydają się początkowo nieco przytłoczeni dominacją kobiety - Andrew jest asystentem i wie o swojej szefowej wszystko, George, bogaty biznesmen, nie potrafi dobrać krawata bez jej pomocy - jednak ostatecznie pokazują, "kto tu rządzi" i sprawiają, że obie bohaterki, Margareth i Lucy, stają się kobietami, którymi zawsze chciały być.
To, co oceniam na plus w obydwu filmach:
-bohaterowie nie idą do łóżka, co we współczesnych filmach jest rzadkością,
-chociaż fabuła jest nieco fikcyjna, to jednak wady i zalety bohaterów zostały pokazane bardzo realistycznie, przez co mit romantycznej miłości został dosyć spłycony, a przesłanie głosi: jeśli się dostatecznie do kogoś przywiążesz, to uczucie przyjdzie jako zwieńczenie na dobrej podstawie,
-dużo dobrego humoru. Z "Two weeks notice" śmiałam się niemal przez cały film na widok każdej miny George'a. Nie wiem, jak to się dzieje, że Hugh Grant zawsze gra takiego nieboraka ;)
Następny film obejrzę nie wiem kiedy, zaczyna się praca i znów wieczory staną się krótkie.
Komentarze