Translate

Alfa, a nawet Alfalfa ;)

Nadszedł czas opisać przygody z ostatniego weekendu, ale najpierw króciutko w ramach ciekawostek przyrodniczych o tytule.


Lucerna siewna  (Medicago sativa, ang. alfalfa) - gatunek rośliny należący do rodziny bobowatych. Spotykana jest przede wszystkim w uprawie, ale często dziczeje i porasta także przydroża, murawy i zarośla. Kwitnie od maja do września. Roślina uprawna – uprawiana już w starożytności. Ze względu na dużą zawartość białka jest ważną rośliną pastewną. Nadaje się na zielonkę, na siano i na kiszonkę, wchodzi w skład wielu mieszanek traw pastewnych. Od niedawna jest używana również w celach spożywczych. Jej podkiełkowane nasiona nadają się do sałatek i na kanapki.
  • Lucerna siewna wykazuje silne działanie wzmacniające organizm, dlatego też zaleca się jej stosowanie w przypadku ogólnego osłabienia, zmęczenia czy rekonwalescencji;
  • Działa regeneracyjnie na błonę śluzową (owrzodzenia, nadżerki);
  • Regeneruje dziąsła, leczy parodontozę;
  • Wykazuje działanie odżywcze (w szczególności w przypadku tzw. kurzej ślepoty, anemii czy osteoporozie);
  • Dzięki zawartości dużych ilości witaminy C działa przeciwszkorbutowo;
  • Stosuje się ją w również w celu uregulowania cyklu miesiączkowego;
  • Pobudza laktację, dzięki obecności fitoestrogenów;
  • Działa moczopędnie, zaleca się jej stosowanie w przypadku obecności kamieni w nerkach;
  • Działa uspokajająco;
  • Zapobiega powstawaniu oparzeń słonecznych w trakcie opalania – dzięki zdolności zatrzymywania i filtrowania promieni słonecznych;
  • Przyspiesza oczyszczanie organizmu – jest bogata w chlorofil i składniki odżywcze, dzięki czemu alkalizuje i odtruwa organizm, w szczególności wątrobę;
  • Stosowana przez wielu producentów kosmetyków, gdyż działa odżywiająco na skórę oraz zapobiega jej starzeniu.
***
Jak już zapewne opowiadałam, mieszkam na poddaszu. Nasze mieszkanie jest szczególne, bo zdominowane przez kobiety, a co za tym idzie, jest czyste i zadbane, ale brakuje tzw. męskiej ręki, żeby naprawić to i owo. Jakiś czas temu zepsuła się sprężyna w drzwiach do łazienki i klamka nie działa. W piątek, kiedy śpieszyłam się do pracy, urwała się gałka, która służyła jako zamek do drzwi i przez 20 minut nie mogłam jej zamocować, żeby wyjść. Wyobraźcie sobie moją frustrację, kiedy siedziałam zamknięta na dywaniku w łazience i nawet nie mogłam nikogo zawołać, bo byłam sama w domu, a telefon leżał po drugiej stronie drzwi. Nasz sąsiad obiecał, że się z tym upora, jak tylko kupi odpowiednie narzędzia.
Dzisiaj odkryłam na banerze bloga dziwne teksty o hiacyncie, których nigdzie nie publikowałam. Pomimo moich prób ingerowania w szablon nie udało mi się tego usunąć, więc poprosiłam o pomoc Tygrysa. W tajemniczy i niezrozumiały dla mnie sposób (rzekłabym, że to magia, ale ma to swoją fachową nazwę: Teamviewer) operował na moim pulpicie, będąc oddalonym o tysiące kilometrów. Nie jestem w stanie wyrazić swojego zdumienia, kiedy kursor sam chodził, kopiując i wklejając, a wiadomości pojawiały się we wszelkich możliwych oknach :) Ostatecznie znalazł ukryty kod tekstu i wszystko wróciło do normy. Szalone, co? I like it ;)
Owszem, jestem samodzielną, zaradną i niezależną kobietą i dobrze mi z tym, ale czasem lubię poczuć się trochę niesamodzielna, bezradna i zależna, kiedy działa jakiś Alfa.

I tak oto ferie się skończyły...


Komentarze