Joanna Reflex Blond
Czy znacie ten preparat do rozjaśniania włosów? Trudno jest go znaleźć, nie ma go w Rossmannie na półce z farbami do włosów, pierwszą butelkę kupiłam jeszcze jak mieszkałam w Rzeszowie, w drogerii Wispol w galerii Europa. Potem kiedy przeprowadziłam się do Warszawy, znalazłam w internecie informację od użytkowniczek, że produkt jest dostępny w sieci Superpharm, wprawdzie w skąpych ilościach, ale jeszcze go nie wycofali. Pytanie jednak brzmi: po co mi takie coś?
Muszę się wam przyznać do pewnego szaleństwa. Przed obroną mojej magisterki przyszła do nas Sylwia, koleżanka Oli ze studiów w nowym, rewelacyjnym odcieniu blond. Pamiętałam ją z ciemnymi blond włosami, a tu taka odmiana. Powiedziała nam wtedy, że znalazła taki spray do rozjaśniania włosów, który robi to stopniowo, w zależności, ile się go na włosy pryska. Ona użyła go, jak było widać, bardzo dużo. Zapewniała, że nie zawiera amoniaku, jest bezpieczny dla włosów i bardzo łatwo się go używa. Nie wiem, jaki miałam wtedy obraz siebie, ale ta perspektywa wywołała u mnie tęsknotę za moim kolorem włosów z dzieciństwa, kiedy jeszcze były jasne:
Powzięłam więc postanowienie: po obronie pracy zrobię coś z włosami. W końcu rozjaśniacz to nie farba, tak sobie tłumaczyłam. Nabyłam opakowanie, Ola zobowiązała się, że nałoży mi to na włosy. Z instrukcji wynikało, że nie jest to takie trudne, tylko trzeba zrobić kilka podejść, żeby uzyskać pożądany rezultat.
Taki kolor miałam przed rozjaśnianiem:
Jak widać, całkiem zwyczajny, ciemny blond, który w niektórym świetle wyglądał jak rudy, ale zazwyczaj był po prostu mysi. Niestety w przypadku mojego typu urody (lato) włosy mają tendencję do szarzenia i tracenia blasku.
Zdjęcie po pierwszych próbach ze sprayem.
Nie widać jeszcze kontrastu, ale już co poniektórzy zaczynali dostrzegać, że włosy zaczęły zmieniać kolor.
Tutaj już wersja (prawie) ostateczna.
Lato 2010 miało jeszcze jedno szaleństwo zaczynające się na literę J, ale chyba miało mniejszy zakres oddziaływania jak spray :P
Po kolejnych podejściach wyrównujących
Ola stwierdziła, że od tej pory nie będzie już pryskać na całe włosy, tylko na odrosty przy nasadzie. Doszłyśmy do odcienia złoty blond, chociaż i tak co bardziej dokuczliwi twierdzili, że to rudy.
Wygląd aktualny
Pryskam coraz rzadziej, chyba że włosy przy wierzchołku wymagają już interwencji, bo zaczynają zbyt mocno odcinać się od reszty. W przeciągu tego czasu włosy były kilkakrotnie podcinane.
Fryzjer zalecił mi stosowanie odżywki nawilżającej do każdego mycia, ponieważ mocno się wysuszyły, ale to normalne przy ingerencji chemicznej. Od tamtej pory włosy są naturalnie miękkie i błyszczące.
Od pewnego czasu zaczęłam myśleć nad wycofaniem się z rozjaśniania chemicznego. Jestem zadowolona z mojego koloru, nie chcę wracać do poprzedniego, Ola ma już dwa lata wprawy w utrzymywaniu go, ale nie wiadomo, jak długo będziemy mieszkać blisko siebie i kto to potem będzie robił. Na ostatniej próbie, kiedy powiedziałam koleżance, że rozjaśniam włosy, ona zdradziła mi sposób na naturalne rozjaśnianie bez chemii. Powiedziała, że też miała mysi kolor i zaczęła stosować szampon rumiankowy. Te dla dorosłych wysuszają włosy, ale najlepszy jest szampon Johnson's baby dla dzieci, ponieważ ma delikatną formułę. Jego cena jest też rewelacyjnie niska: butelka 200 ml kosztuje 7 zł. W Yves Rocher szampon rumiankowy jest za 11,90 zł, a po nim musiałam nakładać odżywkę obowiązkowo, bo włosy robiły się szorstkie.
Postanowiłam spróbować i zobaczyć, jak będzie działał na moich włosach. Używam go do każdego mycia, trochę mieszając z innymi szamponami, np. Biosilk z jedwabiem. Jeśli to opóźni użycie sprayu na odrosty albo całkiem wyeliminuje potrzebę używania go, to będę naprawdę zadowolona. Jeśli nie zadziała, to trudno, będę szukać czegoś innego. W każdym razie nic nie tracę, bo nie ingeruję chemicznie we włosy:) a opinie użytkowniczek i efekt widziany na włosach koleżanki są zachęcające.
A za pół roku przyjdzie lato i słońce też zrobi z włosami, co trzeba :)
Komentarze