Powiało sztuką.
"Sztuka
jest
dla tych,
którzy
bez niej
byliby
nieszczęśliwi."
Irving Stone
"Udręka i ekstaza"
Karinka robi coraz lepsze zdjęcia. Powyżej garść z jej twórczości. Dobry fotograf to skarb :)
***
Tak dzisiaj się z Izold rozgadałyśmy o tych pięknych czasach sprzed kilkudziesięciu lat, opisanych w pamiętnikach Canettiego, gdzie ludzie mieli czas na kulturalne wizyty w teatrze, operze, odczyty, rozmowy na wysokim poziomie, et caetera, et caetera. A tu "pospolitość skrzeczy". Puste rozmowy o wszystkim i o niczym, cześć, co słychać, nasza-klasa, kto z kim i dlaczego, po ile stoi iPhone na allegro i kto wygra finał "You can dance". Społeczeństwo cierpi na postępujące zwiotczenie mózgu. Nie znoszę pospolitości, tępię pospolitość, nawet za cenę niezrozumienia i wyobcowania. Zmuszam mój mózg do gimnastyki każdego dnia. Dobrze, że Serce ma swój Rozum, z którym może prowadzić codzienne dyskusje na tematy nie tylko pospolite. Rozum wprawdzie jest emocjonalnie neutralny, ale na tym polega jego fenomen i niepospolitość. Idealny do umysłowej gimnastyki. Trzy godziny, pięć, osiem, nie ma znaczenia. Póki jest o czym i póki są siły.
Ostatnio dochodzę jednak do wniosku, że Rozum do pełnego życia nie wystarcza. Owszem, jako partner do dyskusji jest idealny, mało kto myśli podobnym tempem, jak ja i ma czas na wysłuchiwanie tego, co mówię. Ale przydałby się normalny facet. O tak. Rozum całkiem skutecznie do tego nakręca. Dawno przestałam wierzyć, że to Rozum może nim być. Za bardzo denerwuje swoim analitycznym podejściem do życia i brakiem uczuciowości. Można to znosić przez gg, ale na co dzień nie da rady. Facet to ma być facet, a nie myśliciel.
Nie wystarczy myśleć, trzeba działać. I może nawet już działam?... ;) no, za dużo gadam :P
PS: Napisałam ten egzamin z metodyki. Był porąbany, że kolokwializmu użyję, i część z ćwiczeń napisałam metodą "ściemniam ile wlezie", a może się spodoba mój tok rozumowania. To tylko zerówka, więc jakby co, to poprawię. Najważniejsze, że póki co z głowy. Oczywiście zaraz po dopadł mnie syndrom nicnierobienia, który dotkliwie mi ciążył, póki nie znalazło się coś do roboty :P
PS2: Bierze mnie chyba coś. Zimno mi od paru dni i jakaś chrypka. Niedobrze...
Pozdrawiam dziewczyny niemieckojęzyczne. Jesteście dzisiaj moimi nieodłącznymi towarzyszkami ;)
jest
dla tych,
którzy
bez niej
byliby
nieszczęśliwi."
Irving Stone
"Udręka i ekstaza"
Karinka robi coraz lepsze zdjęcia. Powyżej garść z jej twórczości. Dobry fotograf to skarb :)
***
Tak dzisiaj się z Izold rozgadałyśmy o tych pięknych czasach sprzed kilkudziesięciu lat, opisanych w pamiętnikach Canettiego, gdzie ludzie mieli czas na kulturalne wizyty w teatrze, operze, odczyty, rozmowy na wysokim poziomie, et caetera, et caetera. A tu "pospolitość skrzeczy". Puste rozmowy o wszystkim i o niczym, cześć, co słychać, nasza-klasa, kto z kim i dlaczego, po ile stoi iPhone na allegro i kto wygra finał "You can dance". Społeczeństwo cierpi na postępujące zwiotczenie mózgu. Nie znoszę pospolitości, tępię pospolitość, nawet za cenę niezrozumienia i wyobcowania. Zmuszam mój mózg do gimnastyki każdego dnia. Dobrze, że Serce ma swój Rozum, z którym może prowadzić codzienne dyskusje na tematy nie tylko pospolite. Rozum wprawdzie jest emocjonalnie neutralny, ale na tym polega jego fenomen i niepospolitość. Idealny do umysłowej gimnastyki. Trzy godziny, pięć, osiem, nie ma znaczenia. Póki jest o czym i póki są siły.
Ostatnio dochodzę jednak do wniosku, że Rozum do pełnego życia nie wystarcza. Owszem, jako partner do dyskusji jest idealny, mało kto myśli podobnym tempem, jak ja i ma czas na wysłuchiwanie tego, co mówię. Ale przydałby się normalny facet. O tak. Rozum całkiem skutecznie do tego nakręca. Dawno przestałam wierzyć, że to Rozum może nim być. Za bardzo denerwuje swoim analitycznym podejściem do życia i brakiem uczuciowości. Można to znosić przez gg, ale na co dzień nie da rady. Facet to ma być facet, a nie myśliciel.
Nie wystarczy myśleć, trzeba działać. I może nawet już działam?... ;) no, za dużo gadam :P
PS: Napisałam ten egzamin z metodyki. Był porąbany, że kolokwializmu użyję, i część z ćwiczeń napisałam metodą "ściemniam ile wlezie", a może się spodoba mój tok rozumowania. To tylko zerówka, więc jakby co, to poprawię. Najważniejsze, że póki co z głowy. Oczywiście zaraz po dopadł mnie syndrom nicnierobienia, który dotkliwie mi ciążył, póki nie znalazło się coś do roboty :P
PS2: Bierze mnie chyba coś. Zimno mi od paru dni i jakaś chrypka. Niedobrze...
Pozdrawiam dziewczyny niemieckojęzyczne. Jesteście dzisiaj moimi nieodłącznymi towarzyszkami ;)
Komentarze
To taki trochę skrzywiony obraz z tymi operami, teatrami i rozmowami o wartości artystycznej nowych obrazów... może po prostu z "tamtych" czasów jedyne co zostało to opowiadania właśnie o takiej grupie społecznej? Może nikomu nie leżało opisywanie pospolitych rozmów i czynności?
Inaczej: ja do tej pory nie mogę się wyzbyć wrażenia że jakieś 30 lat temu świat był... czarno-biały :D Oczywiście z powodu wszystkich filmów biało-czanych i takich samych fotografii ;) Ale z tego co opowiadali dziadkowie to kolory jednak były :D
Ale przyznać trzeba że "kultura masowa" otępia i zawęża horyzonty.
Pozdrawiam.
Anonim Pierwszy.
Karinka robi śliczne zdjęcia ;) Przedwczoraj zachwycałam się nad jej zdjęciami i nie mogłam wyjść z podziwu ;) Nad Waszą pięknością poniekąd też ;P
Idźmy do teatru ;)
Teatr ,sztuka, premiery, salony, galerie,metafizyka,świadomość,filozofia, estetyka...coś jeszcze? ŚMIECI...
A piękno i wartość życia jest w kromce chleba na stole, uśmiechu dziecka, spracowanych rękach ojca,kroplach deszczu na szybie, cichej modlitwie matki...i nadziei, że za chmurami jest lepszy świat bez przemijania.Pozdrawiam AA