Szalone Dni Muzyki 2015
Minął rok i zapomniałam zupełnie o tym, że rok temu trafiłam na świetny muzyczny festiwal w Warszawie. Kilka dni temu zobaczyłam w autobusie plakaty i wtedy zaskoczyłam: no tak! Ostatni weekend września! Szalone Dni Muzyki! I chociaż zaproszeń na różne wydarzenia było co niemiara, to wybrałam weekend w stolicy.
W sobotę wieczorem wybraliśmy się ze znajomymi na koncert Orkiestry Symfonicznej ZPSM I i II st. z Bielska-Białej. Rok temu posłuchałam ich i zapamiętałam, że reprezentują porządny poziom :) zapamiętałam w tym roku Symfonię pożegnalną Haydna, bo zagrali na koniec słynną piątą część, gdzie muzycy opuszczają salę w trakcie grania :) zawsze chciałam to zobaczyć na żywo :) niezapomnianym momentem był także Koncert fortepianowy Warsa, utwór w stylu brodwayowskim, prawdopodobnie pierwsze wykonanie w Polsce. Takiej dawki muzyki mi było trzeba :)
W niedzielę planowałam zaliczyć kilka bezpłatnych koncertów, ale nagle na facebooku pojawiła się wiadomość, że są jeszcze bilety na koncert finałowy. Namówiłam więc Agatkę i kupiłyśmy bilety na wieczór :)
Przed koncertem finałowym zaliczyłyśmy jeszcze koncert Orkiestry Symfonicznej i Chóru Mieszanego ZSM z Łodzi. Zagrali Koncert fortepianowy a-moll Griega, fragmenty chóralne z opery Eugeniusz Oniegin Czajkowskiego, niezwykłą i nieznaną dla mnie kantatę God in Disguise Larssona oraz słynne Carmina Burana Orffa. Tyle potężnej i pięknej muzyki, która zabrzmiała z całą siłą, jakiej w życiu się nie doświadczy z głośników w domu :)
Koncert finałowy odbył się w głównej sali Teatru Wielkiego. Pierwszy raz byłam tam na koncercie i wrażenie oczywiście było niezwykłe.
Najpierw zagrała grupa Spark - The Classical Band. Mieli cały koncert po południu, a w koncercie finałowym wystąpili ze swoimi najlepszymi numerami. Jeśli ich jeszcze nie słyszeliście, gorąco polecam. Klasyka (i nie tylko) zagrana z ognistą ekspresją i mistrzowską wirtuozerią :)
W sobotę wieczorem wybraliśmy się ze znajomymi na koncert Orkiestry Symfonicznej ZPSM I i II st. z Bielska-Białej. Rok temu posłuchałam ich i zapamiętałam, że reprezentują porządny poziom :) zapamiętałam w tym roku Symfonię pożegnalną Haydna, bo zagrali na koniec słynną piątą część, gdzie muzycy opuszczają salę w trakcie grania :) zawsze chciałam to zobaczyć na żywo :) niezapomnianym momentem był także Koncert fortepianowy Warsa, utwór w stylu brodwayowskim, prawdopodobnie pierwsze wykonanie w Polsce. Takiej dawki muzyki mi było trzeba :)
W niedzielę planowałam zaliczyć kilka bezpłatnych koncertów, ale nagle na facebooku pojawiła się wiadomość, że są jeszcze bilety na koncert finałowy. Namówiłam więc Agatkę i kupiłyśmy bilety na wieczór :)
Przed koncertem finałowym zaliczyłyśmy jeszcze koncert Orkiestry Symfonicznej i Chóru Mieszanego ZSM z Łodzi. Zagrali Koncert fortepianowy a-moll Griega, fragmenty chóralne z opery Eugeniusz Oniegin Czajkowskiego, niezwykłą i nieznaną dla mnie kantatę God in Disguise Larssona oraz słynne Carmina Burana Orffa. Tyle potężnej i pięknej muzyki, która zabrzmiała z całą siłą, jakiej w życiu się nie doświadczy z głośników w domu :)
Koncert finałowy odbył się w głównej sali Teatru Wielkiego. Pierwszy raz byłam tam na koncercie i wrażenie oczywiście było niezwykłe.
Najpierw zagrała grupa Spark - The Classical Band. Mieli cały koncert po południu, a w koncercie finałowym wystąpili ze swoimi najlepszymi numerami. Jeśli ich jeszcze nie słyszeliście, gorąco polecam. Klasyka (i nie tylko) zagrana z ognistą ekspresją i mistrzowską wirtuozerią :)
Reszta wieczoru należała do Sinfonia Varsovia i Lucasa Debargue - pianisty, który zaczarował widownię I Koncertem fortepianowym b-moll Czajkowskiego. Była to najczystsza przyjemność słuchać każdego dźwięku. Perfekcyjnie zagrany koncert :) w czasach szkoły muzycznej niedoceniany przeze mnie, bo musiałam słuchać całej masy koncertów do egzaminu, ale po dzisiejszym wieczorze uznaję, że Czajkowski stworzył coś genialnego :)
Gorąco polecam ten muzyczny festiwal i już sobie rezerwuję ostatni weekend września za rok :)
Komentarze