High five!
Te kwiaty dostałam od mojego ucznia (a raczej od jego mamy), który chciał sobie olać ostatnie zajęcia, ale potem skruszony na nie przyszedł. Ponieważ nie ma mnie przez wakacje w mieszkaniu, a nie mam drygu do pielęgnowania kwiatków, pozostał w sali na pianinie, gdzie będzie na pewno ktoś go podlewał. Nie ma to jak prezenty, które można dyplomatycznie przekazać ;)
Ogłaszam oficjalny koniec wszystkiego. Koniec studiów, koniec pracy, koniec roku szkolnego. Nie licząc koncertów w sobotę rozpoczynam WAKACJE.
Dzisiaj obroniłam pracę licencjacką o tytule "Bóg Izraela w czasach niewoli babilońskiej na podstawie księgi Daniela", usłyszałam dużo dobrego, dostałam miłe pytania, wyszłam po kwadransie i otrzymałam 5 na dyplomie. Tyle się denerwowałam w tym tygodniu, zupełnie niepotrzebnie. Przecież robiłam te studia dla wiedzy, nie dla dyplomu. Pisałam tę pracę też dla wiedzy, nie dla osiągnięć naukowych. I tego się trzymajmy, żeby nie zwariować, jak co niektórzy.
Ponieważ już tu kiedyś było, ale jednak jest to hasłem tego dnia, więc zacytuję w treści, nie w tytule:
NIE MA BATA NA LICENCJATA!
Komentarze