W poszukiwaniu spokoju.
♫ Crazy ♫
AudioFeels feat. K8
Orig.by Gnarls Barkley
I remember when,
I remember, I remember
when I lost my mind
There was something so pleasant about that place.
Even your emotions had an echo
In so much space
And when you're out there
Without care,
Yeah, I was out of touch
But it wasn't because I didn't know enough
I just knew too much
Does that make me crazy?
Does that make me crazy?
Does that make me crazy?
Possibly [radio version]
probably [album version]
And I hope that you are having the time of your life
But think twice, that's my only advice
Come on now, who do you,
who do you, who do you, who do you think you are,
Ha ha ha bless your soul
You really think you're in control
Well, I think you're crazy
I think you're crazy
I think you're crazy
Just like me
My heroes had the heart
to lose their lives out on a limb
And all I remember is thinking,
I want to be like them
Ever since I was little,
ever since I was little it looked like fun
And it's no coincidence I've come
And I can die when I'm done
Maybe I'm crazy
Maybe you're crazy
Maybe we're crazy
Probably
Uh, uh
***
Przypadkowe odkrycie brata podczas wyluzowywania się przed maturą ustną z polskiego (którą zdał na 100 % i podtrzymał rodzinną tradycję :D) wsłuchajcie się w powyższe nagranie. Wprawdzie trochę skrzyczane, ale w tym stylu to dozwolone ;) Ma dziewczyna power i plastyczny, czarny głos. Ciekawe odkrycie.
Tak sobie ostatnio myślałam nad tym moim podejściem do różnych spraw. Chyba tak to jest, że każdy przechodzi taki okres w życiu, kiedy szuka własnej tożsamości i koncentruje się nadmiernie na sobie. U mnie objawia się to tym, że:
-słucham różnych specyficznych rodzajów muzyki, wstawiam na blogu teksty i nagrania, trochę, żeby odnaleźć motto na kolejne dni, trochę, żeby pokazać kawałek swojego świata;
- czytam różne książki, akurat lektury, ale nie takie typowe,
- oglądam filmy o specyficznej fabule i portretach psychologicznych,
- prowadzę liczne przemyślenia i dzielę się nimi w rozmowach albo je opisuję,
- szukam intensywnych wrażeń w różnych dziedzinach.
Wszystko po to, żeby jakoś ustalić swoje miejsce w życiu. Dlatego przechodzę różne huśtawki nastrojów, jednego dnia pełna euforia, kolejnego kompletny dół. To bywa męczące, chociaż sobie powtarzam, że przynajmniej coś się dzieje.
Ale w końcu czeka mnie życie dorosłego, poważnego człowieka, który będzie musiał mieć poukładany światopogląd, ustalić swoje miejsce, gdzie i z kim chce żyć, co ma w życiu robić, jaką ma misję do zrealizowania. Nie będzie czasu na szaleństwa umysłu i wahania.
Nie, na pewno nie stanę się nudnym, sztywnym i niewrażliwym zgredem, który chodzi na 8 godzin odrobić normę w biurze, a potem po pracy siedzi w małym mieszkaniu i rozmyśla godzinami, jakie to byłoby piękne, gdyby się gdzieś ruszyć... ale strasznie mu się nie chce. Przynajmniej nie wyobrażam sobie siebie jako człowieka statycznego, pomimo tendencji do zasiedzenia. Nadal będę kochać muzykę i w miarę możliwości będę ją tworzyć z ludźmi, którzy będą chcieli to robić razem ze mną. Nadal będzie we mnie ciekawość świata, żeby dowiadywać się czegoś nowego, zobaczyć nowe miejsca, poznać nowych ludzi...
Chciałabym być spokojna, nie emocjonować się byle czym, nabrać dystansu do siebie i otaczającego mnie świata.
***
Dzisiaj był taki wyjątkowo spokojny dzień, kiedy stałam obok siebie i widziałam, że nie wczuwam się we wszystko, jak kiedyś. Tak spokojnie sobie obserwowałam innych, jak zachwycają się II częścią Symfonii g-moll Mozarta, jak analizują z pasją każdą trzydziestodwójkę i modulację chromatyczną i po raz pierwszy w życiu poczułam taką radosną niezależność: kiedyś nie będę musiała tego robić :P Przy Beethovenie trudno było pozostać takim całkiem neutralnym, bo jednak to kompozytor, który porusza najbardziej opornego, ale bez emocjonowania się.
Dobrze poszła mi lekcja śpiewu - tu jednak oprócz uczenia się techniki jest potrzeba użycia wyobraźni, żeby zamienić głos w prawdziwy instrument. I śpiew to jednak sposób na wyrażanie siebie, nawet ten klasyczny. Tak samo fortepian - czytałyśmy z panią Nokturn c-moll Chopina (kiedyś dawno męczyłam go, ale za chiny nie mogłam go wyczuć) i poczułam taki luz w prowadzeniu frazy, jak nigdy. Sama przyjemność grania.
I tak jakoś myśli też miałam spokojne, żadnych szarpanek emocji, burzy, porównywania, zamartwiania się itd.
Dobry czas się zaczął, dzięki Bogu. Oby tak pozostało.
Komentarze