Die Blechtrommel
A jednak będzie recenzja "Blaszanego bębenka". Dzisiaj obejrzałam film i zrobił na mnie wrażenie. Przyznam, że trochę się obawiałam zwizualizowania brutalnych scen z książki, ale jednak nie było aż tak dosadnie. Film był dla mnie odarty z surrealizmu i alegoryczności powieści, był tak namacalnie rzeczywisty, że aż czegoś w nim brakowało. Był jednak idealnym dopełnieniem wizji autora. Teraz już chyba wiem, co wyróżnia tę książkę od innych. Trudno mi to jednak sprecyzować. Próbowałam to zrobić w drodze do mieszkania, rozmawiając z koleżanką, ale chyba mi się nie do końca udało. Może niech to pozostanie w sferze przemyśleń. I niech każdy sam dla siebie zinterpretuje to dzieło.
Dzieje głównego bohatera, Oskara rozpoczynają się na kaszubskim kartoflisku, pod czterema spódnicami babki Anny. Tam właśnie Józef Koljaczek znajduje schronienie i poczyna matkę Oskara. Sam Oskar przychodzi na świat w 1923 roku w Gdańsku. Nie dowiemy się kto był jego ojcem - czy mąż Agnieszki, niemiecki mieszczanin Alfred Matzerath, czy przyjaciel domu, Kaszub Jan Broński. Oskar używał będzie obu nazwisk. Ćma wybijająca intensywny rytm na szkle żarówki, którą Oskar dostrzega zaraz po urodzeniu, określa jego los: dobosza i człowieka, którego głos ma władzę nad szkłem. Matzerath cieszy się, że rodzi mu się syn - przyszły sklepikarz. Jednakże w swoje trzecie urodziny, kiedy otrzymuje pierwszy blaszany bębenek, Oskar postanawia, że nie będzie dalej rósł. "Przypadkowo" spada ze schodów tak, by zatrzymanie wzrostu wydało się dorosłym najzupełniej naturalne. Nie przestaje jednak rozumieć... Tak zaczynają się niezwykłe dzieje Oskara, jednego z najniezwyklejszych bohaterów prozy europejskiej. Film Schlöndorffa jest bowiem ekranizacją powieści Güntera Grassa. Krytycy zarzucali reżyserowi, że zagubił wieloznaczność epiki Grassa, jej alegoryczność i nowatorstwo w konstrukcji narratora. Najczęściej zastanawiano się: kim jest Oskar?; jak nazwać jego status ontologiczny?; czy jest człowiekiem? Sam Schlöndorff chciał, by w jego filmie rolę Oskara grało dziecko, nie karzeł. I znalazł do tej roli dziecko genialne: Davida Bennenta. Podstawowe sposoby egzystencji Oskara, jak pisze Maria Janion, to:
*dziecko (ale dziecko dziwne: trojga rodziców, żyjące w dzieciństwie i w późniejszym życiu jako "obce", na wygnaniu)
*karzeł (ze świadomego wyboru)
*Puer Senex (Dziecko-Chłopiec-Starzec)
*Genius loci (Geniusz miejsca i legenda Gdańska)
Oskar jest przede wszystkim wcieleniem destrukcji. Najważniejsze rzeczy wypowiada na dwa sposoby: albo na blaszanym bębenku, albo rozśpiewując szkło. Oskar tworzy i niszczy, jest transgresywny jak każdy artysta, z tym, że mówi językiem nie-ludzkim. Jest o tyle demoniczny, o ile każdy artysta jest "inny", "obcy", "medialny". Autor "Blaszanego bębenka" ideologii, która prowadzi do zbrodni przeciwstawia sztukę. Oskar żyje w świecie, w którym zalęgał się, rodził i rozkwitał faszyzm. Wycofał się więc z historii i ludzkiej egzystencji, osądził świat jako nieludzki artysta. W kondycji karła Europa widziała nie tylko curiosum natury, lecz uniwersalną figurę obcości. M. Turnier powiedział: "Kondycja karła może stać się środkiem ucieczki od świata i narzędziem hiperpoznania."
***
Dzisiaj na jednych z zajęć gościliśmy niezwykle przystojnego Niemca z Uniwersytetu Humboldta w Berlinie, który analizował z nami fragmenty powieści "Kaltenburg". Zmagnetyzował mnie już w pierwszym momencie, kiedy zaczął mówić. Taki głos, głęboki, niegłośny, wywołujący ciary na plecach :) Nieważne, że przejrzałam fragmenty zaledwie pobieżnie, że niewiele byłam w stanie powiedzieć na temat treści, rzucałam tylko rzadko ogólne filozoficzne uwagi, ale napatrzyłam się i nasłuchałam faceta za wszystkie czasy ;) nie mogłam uwierzyć, że ma 40 lat, z wyglądu dawałam mu nie więcej, niż 30. Podobno Niemcy tak mają, że długo trzymają się młodo. To dobrze warunkuje ;) może nie będę podtrzymywać tradycji Wandy, co nie chciała Niemca? ;)
Dobra, więcej nic nie powiem ;) śmieszny dzień był :P
Pozdrawiam germanistykę i najwytrwalsze dziewczyny, które zostały na filmie do końca :D
Komentarze