Translate

NIC nie robić, nie mieć zmartwień...


A ja leżę i leżę i leżę
i nikomu nie ufam
i nikomu nie wierzę
a ja czekam i czekam i czekam

ciszę wplatam we włosy

i na palce nawlekam

na palce nawlekam...



Zostałam wczoraj uświadomiona, że jestem chorobliwym pracoholikiem i nie umiem odpoczywać. Ciągle coś robię, albo chodzę na zajęcia, albo do muzyka, albo jeżdzę na próby, albo mam obowiązki domowe, a jak mam chwilę wolnego czasu, to robię zaległe rzeczy. A jak nie mam nic do roboty, to nie wiem, co z sobą zrobić. Jak się okazało, że w tym semestrze mam zajęcia 2 dni w tygodniu, to zabrałam się za szukanie pracy.
Więc dzisiaj po powrocie z muzyka robiłam NIC. Położyłam się i tak przez godzinę leżałam w zupełnej ciszy, niczego nie słuchając, nie oglądając, nie gadając z nikim, tylko tak sobie spokojnie odpoczywałam, na wpół drzemiąc. Było fantastycznie :) Muszę to kiedyś powtórzyć :)

PS. Za 2 tygodnie sprawdzian z koncertów romantycznych. Znowu czeka mnie słuchanie klasyki na okrągło. Dobrze, że nie Chopin monotematycznie, ale i Mendelssohn, i Liszt, i Paganini, i Schumann. Będę miała jakieś urozmaicenie, a nie tylko ładowanie w klawisze. Dwutygodniowa sesja z Chopinem zostawiła w moim umyśle traumatyczne przeżycia :P Ostatnio jakieś struny zainteresowania poruszył we mnie Koncert fortepianowy b-moll Czajkowskiego. Muszę wypożyczyć płytę i sobie skopiować. Znowu wpadam w pracoholizm? Trudno. Taki nałóg ;)
Pozdrawiam :)

Komentarze