Po zjeździe okręgowym w Rzeszowie, czyli wiosenna sesja w błękitnej sukience
Wczoraj po przyjeździe ze zjazdu okręgowego w Rzeszowie natchnęło mnie na kolejną (ob)sesję zdjęciową. Tak wyszło, ponieważ miałam na sobie najpiękniejszą sukienkę, jaką w życiu nosiłam :)
Lubię zdjęcia, które nie są seryjne. Lubię zdjęcia, które pokazują naturalną urodę, ale i piękno. Nie lubię zdjęć z głupimi minami, chociaż czasem pozwalam sobie takie robić w przypływie szalonego humoru. Lubię siebie na zdjęciach. To chyba widać ;)
Z okazji wybuchu lata prezentuję kwintesencję kobiecej próżności w biało-błękitnej sukience.
Możecie ewentualnie odbierać to jako szaleństwo Oli - fotografa-amatora lub potrzebę autoprezentacji ;) Pozostawiam dowolność interpretacji :)
Lubię zdjęcia, które nie są seryjne. Lubię zdjęcia, które pokazują naturalną urodę, ale i piękno. Nie lubię zdjęć z głupimi minami, chociaż czasem pozwalam sobie takie robić w przypływie szalonego humoru. Lubię siebie na zdjęciach. To chyba widać ;)
Z okazji wybuchu lata prezentuję kwintesencję kobiecej próżności w biało-błękitnej sukience.
Możecie ewentualnie odbierać to jako szaleństwo Oli - fotografa-amatora lub potrzebę autoprezentacji ;) Pozostawiam dowolność interpretacji :)
Ot, Kika.
Spojrzenie stwarzające wrażenie inteligencji i głębokich uczuć.
Po prostu kobieta.
Spojrzenie stwarzające wrażenie inteligencji i głębokich uczuć.
Po prostu kobieta.
Nie, jeszcze nie podeszłam do egzaminu ;)
Komentarze