303. Bitwa o Anglię
Naszym babskim składem (ja, Gosia i Paulina) wybrałyśmy się na wieczór do kina na film wojenny. Poniżej kilka słów osobistej recenzji.
Jeśli ciekawi cię historia polskich pilotów w czasie wojny i chcesz poznać indywidualne postacie w dobrej obsadzie i wykonaniu (chociaż zdarzają się emocjonalne dłużyzny), to polecam. Scen lotniczych jest pod dostatkiem, jest romans i trochę patosu, ale równowaga została zachowana.
Sama treść to trudna tematyka, nie tylko ze względu na wojnę i przemoc. Chociaż podtytuł mówi: „Chwała bohaterom”, to przebija się taka gorycz z treści, ze chociaż wykonali ciężka robotę, to nikt ich nie docenił, a oni sami tez mieli problemy z pokonaniem w sobie okropności wojny.
Najpierw jesteś uważany za szaleńca, zawracacza głowy, potem za bohatera.
A po wszystkim ze względów poprawności politycznej nie dopuszczają cię do udziału
w paradzie z okazji wyzwolenia, czeka cię repatriacja i represje we własnym kraju.
I taka osobista refleksja o bohaterstwie:
Bohaterstwo nie przywróci zamordowanych członków rodziny. Nie cofnie scen ginących na twoich oczach kolegów. Bohaterstwo nie odkupi nieprzespanych dób spędzonych na walce. Nie uchroni przed zobojętnieniem i zemstą, które przestaną widzieć we wrogu człowieka takiego, jak ty.
Bohaterstwo to nie sława i chwilowa popularność. To próba zachowania godności i człowieczeństwa w zezwierzęconej rzeczywistości, próba znalezienia sensu w bezsensie wojny, pokonywanie wielkiego zła mniejszym złem, jeśli nie można dobrem.
Czy w takim kontekście można nazywać walczących bohaterami - sami odpowiedzcie.
Komentarze