Pianista
W ramach akcji "Żałoba narodowa w TV" obejrzałam wczoraj film "Pianista". Tak jakoś wyszło, że do tej pory nie miałam okazji. A tak btw. nie chciałabym być niedelikatna czy buńczuczna, ale filmy wojenne dzień w dzień to już lekka przesada. Owszem, powaga sytuacji wymaga itd. ale człowiek też chciałby coś lżejszego wieczorem obejrzeć, jak cały dzień jest pochłonięty nauką na dyplom z HM (historii muzyki), potem idzie do szkoły na lekcje, zalicza test słuchowy z romantyzmu (bezbłędnie, bo się zawziął, że nie wyjdzie z domu, aż nie będzie rozpoznawać wszystkiego) i jest już kompletnie wypruty z wszelkich zdolności logicznego myślenia; a tu jak nie debaty polityczne, to "Czas honoru" albo smutny film o facecie, którego zostawiła żona.
Ale "Pianistę" warto było. Chociaż nie mogłam się opanować, żeby nie rozpoznawać tytułów utworów, które były grane :P jeszcze długo mi to będzie towarzyszyć... ;P
Poniżej recenzja z filmweb.
Jako młody człowiek studiowałem dwa lata muzykę w Berlinie.
Nie mogę zrozumieć, co stało się z tymi Niemcami...
byli przecież zawsze taaacy muzykalni!
Władysław Szpilman
Jest to pokrótce historia genialnego artysty-pianisty żydowskiego pochodzenia, mieszkającego w Warszawie, którego dorosły okres życia i twórczości przypadł na okres II wojny światowej. Zderzenie delikatnej duszy artysty, w wykonaniu Adriena Brody'ego, z brutalną rzeczywistością okupowanej Warszawy. Czy tak znakomity talent ma szanse przetrwać piekło wojennej zawieruchy? Jakie piętno wojna wyciska na umyśle tak delikatnym?
W filmie od samego początku zaskakuje dbałość o szczegóły w przedstawianiu wszelkich realiów z okresu okupacji. Realizm scen i postaci jest naprawdę uderzająco perfekcyjny, wręcz namacalny. Kostiumy i charakteryzacja są dopracowane tak doskonale, że widz oglądając film, niekiedy nawet tego nie zauważa, pozwala pochłonąć się głównej akcji filmu do samego zakończenia.
Opowieść o tym, w jaki sposób wojna wpływa na zachowanie i charakter człowieka-artysty stykającego się na co dzień z brutalnością i przemocą, zmuszonego do ciężkiej i wyniszczającej pracy fizycznej, chwyta każdego widza za serce, doprowadzając do łez i śmiechu na przemian. Obraz skrajnych zachowań ludzkich w czasie okupacji, niekiedy wyzucia z wszelkich uczuć ludzkich, zasad współżycia, jest naprawdę wstrząsający. Mimo wszystko, wyłania się także obraz współczucia i heroicznej pomocy najbardziej potrzebującym, czyli Żydom skazanym na celowe i przemyślane wyniszczenie, oraz ratowania ich życia kosztem własnego istnienia.
Twórcy filmu doskonale zadbali również o prawdę historyczną, bez przesadnego patosu i wyolbrzymiania. Jest ona jakby wtopiona w główną akcję filmu i stanowi dla niego doskonałe tło. Niewątpliwym atutem jest wspaniała muzyka, stanowiąca zarówno jeszcze jedno tło dla filmu jak i element pierwszoplanowy, szczególnie w końcowych fragmentach filmu. To właśnie muzyka sprawia, że nawet najwięksi twardziele ukradkiem obcierają łzy wzruszenia w czasie oglądania filmu i powiem szczerze, wcale się z tym nie kryli.
Odniosłem też wrażenie, że film był poniekąd sprawdzianem dla plejady polskich aktorów, którzy potwierdzili w całej rozciągłości swoją wysoką klasę. To również jest ich zasługa, że film jest niejako bardziej "nasz, swojski" i tym chętniej się go ogląda.
No, na dzisiaj barok, rozwój pieśni romantycznej i miniatury instrumentalnej. Plan ambitny, zwłaszcza, jak wczoraj ledwo uporaliśmy się z 4 generacjami kompozytorów niderlandzkich... Ale słuchowy był? Był. Do 22 kwietnia damy radę. I tej wersji się trzymajmy.
Komentarze