Leaving on the jet plane
Będąc w domu nie obejrzałam tym razem za wiele filmów. Jedynym był "Przyczajony tygrys, ukryty smok", który sobie przypomniałam właściwie, bo oglądałam go dawno temu. Lubię tych starożytnych chińskich parkourowców skaczących po dachach i wierzchołkach drzew, niezależnie od tego, co inni o tym filmie myślą ;) Jednak tym razem zaintrygowała mnie końcówka. Na wielu forach powtarza się myśl, że jest symboliczna i przychylam się do tej opinii. Spróbuję ją zinterpretować po swojemu.
Jen nie była osobą łatwą do ujarzmienia. Ciągle szukała nowych wrażeń i przestrzeni. Nawet związek z Lo nie był spełnieniem jej marzeń, bo kiedy po latach ukochany ją odnajduje w jej domu i namawia, by uciekła z nim na pustynię, Jen odmawia i odprawia go. Uciekając od męża, którego poślubiła z woli rodziców nie robi tego dla Lo, ale po to, by stać się wojownikiem. Kiedy wreszcie po wielu perypetiach z umierającym Li Mu Bai dostaje polecenie, by pójść do klasztoru, gdzie czeka na nią Lo, Jen udaje się tam, ale i tak ostatecznie skacze w przepaść. Dlaczego? Jen skoczyła symbolicznie - w pogoni za swoim marzeniem, w nieznane. Lo, powtarzając by wróciła z nim na pustynię, nie miał nic nowego do zaoferowania.
Nie prezentuję tutaj feministycznej postawy. Odwrotnie, bardziej utożsamiam się z Lo-Małym Tygrysem, bo podobnie jak on trzymam się jedynego pewnego miejsca, jakie znam - pustyni i tam najchętniej chciałabym pozostać. Podobnie jak on jestem małym chłopcem wypatrującym gwiazd, który usiłuje znaleźć swoją własną i zatrzymać ją przy sobie.
Kim jest w takim razie Jen-Mały Smok? Tego wam nie powiem. Powiem tylko tyle, że dzisiaj Jen skoczyła ze szczytu w nieznane, w poszukiwaniu przygody i w realizacji swoich marzeń. Teraz pewnie unosi się nadal w powietrzu, lecąc na drugi koniec świata.
Legenda mówi, że mały chłopiec, skacząc ze szczytu, zniknął i nigdy nie powrócił, ale jego marzenie się ziściło. Lo wiedział o tym, dlatego płakał, kiedy Jen skoczyła. Ale współczesny Lo-Mały Tygrys nie płacze, przynajmniej nie dzisiaj. Czeka na wiadomość od Jen, że wylądowała bezpiecznie i wierzy, że jej marzenie się spełni.
Nie prezentuję tutaj feministycznej postawy. Odwrotnie, bardziej utożsamiam się z Lo-Małym Tygrysem, bo podobnie jak on trzymam się jedynego pewnego miejsca, jakie znam - pustyni i tam najchętniej chciałabym pozostać. Podobnie jak on jestem małym chłopcem wypatrującym gwiazd, który usiłuje znaleźć swoją własną i zatrzymać ją przy sobie.
Kim jest w takim razie Jen-Mały Smok? Tego wam nie powiem. Powiem tylko tyle, że dzisiaj Jen skoczyła ze szczytu w nieznane, w poszukiwaniu przygody i w realizacji swoich marzeń. Teraz pewnie unosi się nadal w powietrzu, lecąc na drugi koniec świata.
Legenda mówi, że mały chłopiec, skacząc ze szczytu, zniknął i nigdy nie powrócił, ale jego marzenie się ziściło. Lo wiedział o tym, dlatego płakał, kiedy Jen skoczyła. Ale współczesny Lo-Mały Tygrys nie płacze, przynajmniej nie dzisiaj. Czeka na wiadomość od Jen, że wylądowała bezpiecznie i wierzy, że jej marzenie się spełni.
Komentarze