Nie zRozum(i)em...
Uprzedzę komentarze - nie, to nie jest oficjalne wideo. To tylko piosenka podłożona do filmu, wszak tekst jest zupełnie o czymś innym, niż filmik (kto zna piosenkę, ten wie). Ale film warto obejrzeć. Chociaż wydaje się tak mało prawdopodobne, żeby uruchomiła się taka lawina dobra, mimo wszystko warto wierzyć, że dzięki drobnym gestom możemy zmienić kawałek świata.
Lubię mojego bloga. Znowu zrobiłam na nim małe porządki i przekonałam się, że wiodę ciekawe życie i otaczają mnie niezwykli ludzie, a każdy rok przynosi nowe wyzwania i przygody. Może nie odbyłam do tej pory podróży dookoła świata,o której skrycie marzę, ale pozostałych podróży by się na tę jedną z pewnością nazbierało :)
Uch, a miałam ponarzekać na Rozum, bo dzisiaj wyjątkowo denerwujący był ze swoim upieraniem się i czepianiem o rzeczy, które nie zrobiłam, tak jak to on potrafi. Nie chciałam, ale ponarzekałam. Czasami człowiek musi, inaczej się udusi. Nie wiem, czy zauważyliście, ale jest obecny w tym blogu wytrwale od 6 lat, w różnych odsłonach. Na szczęście minęły już czasu kultu Rozumu ;) i nawet Serce wyrywne potrafi czasem przejrzeć na oczy...
Ps. Znowu obejrzałam "zakazany" film. Siostra wpadła do mnie, odpaliłyśmy "Mój tydzień z Marilyn". Nie powala, ale jest w nim coś ciekawego. "Nietykalni" wciąż czekają.
Komentarze