Coco avant Chanel.
Nowa, ubiegłoroczna francuska produkcja. Obejrzałyśmy z Olą wczoraj, zmarznięte po powrocie z muzyka, rozgrzewając się czekoladowym budyniem. Poniżej dość cukierkowy opis filmu.
Fascynujący portret legendarnej Coco Chanel, wizjonerki, rewolucyjnej dyktatorki mody, istnej "diablicy o ludzkich pragnieniach". To ona pozwoliła kobietom nosić krótkie fryzury, sztuczną biżuterię oraz spodnie. Stworzyła wzór ekstremalnej elegancji z nieśmiertelną małą czarną na czele oraz najbardziej uwodzicielski zapach na świecie - Chanel Nr 5. Szokujące przeżycia pozornie chłodnej i żądnej sukcesu kobiety, której najgłębiej skrywaną potrzebą okazała się potrzeba prawdziwej miłości. Poznacie wielką Ikonę Mody - Coco Chanel, której samotność była równie wielka jak jej sława. Opiekę nad kostiumami do tego filmu sprawował sam Karl Lagerfeld - mistrz autokreacji, wielki spadkobierca i kontynuator stylu Coco Chanel.
Recenzje filmu, jakie znalazłam potem na filmweb, nie są tak pochlebne. Zarzucają reżyserowi wyeksponowanie wątku miłosnego, twierdząc, że Coco nie liczyła się z mężczyznami, wykorzystywała ich do swoich celów i gardziła miłością. Możecie sobie poczytać o tym tutaj.
Nie znałam wcześniej za wiele faktów z jej biografii, więc obraz z filmu mnie uderzył. Porzucona przez ojca, nieakceptowana i nierozumiana przez obcych ludzi, wyrabia w sobie chłód charakteru i poczucie niezależności. Nawet jej możny opiekun wstydził się jej i nie pokazywał się z nią publicznie.
Jej pierwsze ludzkie uczucia zaczynają budzić się, gdy poznaje młodego angielskiego biznesmena. Jest zafascynowany jej osobą, ceni prostotę w ubiorze, niewyszukaną elegancję i wyczuwa w niej ukrywaną potrzebę całkowitej akceptacji. Wkrótce Coco poddaje się temu i zaczynają wspólne życie.
Niestety wszystko, co dobre, kiedyś się kończy, także szczęście Chanel, bo możemy z całą pewnością stwierdzić, że była wtedy szczęśliwa. Miała człowieka, który ją kochał, podziwiał, wspierał ją w jej planach zrobienia kariery i nie wstydził się ją zabierać w publiczne miejsca. Mogła być przy nim sobą z całą swoją oryginalnością. Anglik jednak musi zawrzeć małżeństwo z bogatą kobietą, a w końcu ginie w wypadku samochodowym.
Coco zostaje sama. Wszystko, co jej pozostało, to niepospolity umysł, talent, upór i determinacja. Wkrótce tworzy swoją własną kolekcję i świętuje pierwszy pokaz mody. Jednak, choć wszyscy jej wiwatują, choć nareszcie osiągnęła publiczne uznanie, Coco siedzi na schodach obojętna na to wszystko. Przed jej oczami przewijają się obrazy z fragmentu jej szczęśliwego życia.
Coco nigdy nie wyszła za mąż. Poświęciła swoje życie robieniu kariery i przecieraniu nowych szlaków mody. Nie wiem, na ile wiarygodna jest fabuła filmu, jednak dla mnie odsłoniła dość ciekawy portret psychologiczny bohaterki.
Polecam, zwłaszcza dla miłośników Audrey Tautou.
Komentarze