Plany i zmiany
Grudzień nie jest moim mocnym miesiącem na pisanie, jak widać :P tempo życia nie zwalnia, ale już za dwa dni jadę do domu do Wojkówki i tam odpocznę przez tydzień od przemieszczania się codziennie komunikacją miejską. Jeszcze mam ciągle ten miły niepłatny urlop, jakim są ferie świąteczne, więc korzystam. Ola z Artemem też przyjadą na kilka wolnych dni, ale niestety nie mają aż tyle wolnego, co ja, o Filipie to nawet nie ma co mówić, w tym roku po raz pierwszy będzie miał Sylwester wolny.
Tydzień temu mieliśmy próbę A4H w Warszawie, znowu u Szambelanów w Starej Miłosnej. Mieliśmy znowu wspólne domowe nabożeństwo i dzięki temu czuję, że tworzy się dobra wspólnota. Każdy się w coś włącza, zabiera głos w lekcji, tworzymy program i kazanie takie, jakie jest nam aktualnie potrzebne. Jak się przedłuża lekcja, to nie dzieje się tragedia, jak mamy doświadczenia bardziej "przyziemne", to nikt się nie bulwersuje. Ostatnio ja miałam kazanie ;) stresowałam się przed tym, jak sobie mówiłam w domu, brakowało mi słów, przedłużał mi się czas przez zastanawianie się, ale kiedy już zaczęłam mówić przed ludźmi, to popłynęło. Skończyłam punktualnie, bez przedłużania, powiedziałam dokładnie to, co zaplanowałam i nie czułam wcale stresu przemawiając. Oczywiście przed przyjaciółmi to jest inaczej, ale mimo wszystko są oni wymagający ;)
Jak widać, ostatnio żyję mocno zespołem, wolne chwile poświęcam na pisanie i tworzenie piosenek do nowego programu, a to mozolna praca :P łapiemy czas i pomysły bardzo pomiędzy, zwłaszcza Ola. Na razie na pierwszym planie jest program zespołu. Nie mam nawet sił i czasu na inne mniejsze "zlecenia" czy projekty muzyczne.
Odkąd pojawił się pomysł na napisanie programu o ożywieniu i Duchu Św., zaczęłam się zastanawiać głębiej nad kwestią osobistego ożywienia duchowego i zmian, bo przecież nie mogę śpiewać o czymś, czego sama nie wyznaję w życiu. Zaczęło się od tego, że w tym roku wzięłam się ostro za ćwiczenia (rzeźba się sama nie zrobi ;). Jakoś od kwietnia wystartowałam z zestawami fitness 3 x w tygodniu po pół godziny, kiedy zauważyłam, że to przynosi efekty w postaci straconych kilogramów i ogólnej sprawności, zabrałam się za bardziej intensywny zestaw i od dwóch miesięcy ćwiczę po 5-6 x w tygodniu, nadal po pół godziny rano. Jestem coraz silniejsza, robię normalne pompki (tutaj), wbiegam po schodach, bo chodzenie jest nudne ;) miesiąc temu przestałam jeść słodycze. Potem obejrzałam serię wykładów Distraction Dilemma (https://www.youtube.com/ playlist?list= PLNomdEoen2NU3QS5OCJFhSclfNDTv 4d6x ) i chociaż ich głównym tematem była muzyka, to jednak dały mi do myślenia także w innych obszarach, które wpływają na umysł i kształtują charakter, dlatego postanowiłam zrobić sobie 45-dniowy odwyk (naukowcy podają, że tyle dni trwa ukształtowanie nowego nawyku) od filmów, słuchania muzyki (tylko w pracy, kiedy gram utwory z uczniami i zespołowe rzeczy) i śledzenia aktywności znajomych na Facebooku. Co do samych wykładów: były one zebraniem licznych informacji, które gromadziłam od 10 lat na ten temat i jeszcze bardziej uzmysłowiły mi, jak ważne jest selekcjonowanie tego, czego się słucha, bo od muzyki możemy być zwyczajnie uzależnieni. Nie chcę was zanudzać szczegółami na temat gatunków muzycznych i wykonawców, które trafiły na moją "czarną listę", polecam obejrzeć samemu i wyciągnąć wnioski dla siebie. Być może znowu wydam się dosyć radykalna, ale te kilka ostatnich miesięcy uświadomiły mi mocno, że nie ma czasu do stracenia, gdy w grę wchodzi życie wieczne. Jeśli nie poddam się Bogu, aby mnie ukształtował i zmienił mój charakter, tylko będę ciągle się upierać przy swoich przyzwyczajeniach i upodobaniach, które wcale mnie nie podnoszą, a tylko zabijają czas i zaśmiecają umysł, to mogę stracić coś naprawdę cennego. Dlatego podeszłam do tematu dyscypliny całościowo, zarówno fizycznie, jak i mentalnie. Jest to moja osobista potrzeba, więc nie próbuję nikogo nakłaniać, żeby mnie naśladował, ale cieszę się, że w międzyczasie zainspirowałam kilka osób do pozytywnych zmian w życiu. Wszyscy czujemy potrzebę zmian w życiu na lepsze, tylko czasem brakuje właśnie motywacji, żeby coś ze sobą zrobić.
Pozdrawiam serdecznie i życzę dobrych przemyśleń w najbliższych dniach :)
Ps. Kupiłam sobie swój własny malutki aparat fotograficzny :) ma tryb manualny i chętnie się nim pobawię w wolnym czasie. Na zdjęciu powyżej efekty testowania długości czasu naświetlania.
Komentarze