Sachertorte, deszcz i bomba zegarowa
Ten słynny tort był moim kulinarnym marzeniem, od kiedy na lekcjach niemieckiego dowiedziałam się o tym specjale. Oczywiście w Polsce nie kupię nawet w części tego, czym jest oryginał z Wiednia, ale może kiedyś odwiedzę Wiedeń ponownie i spróbuję :) a tymczasem znalazłam w przedświątecznych promocjach w Biedronce mini torcik Sachera i kupiłam na spróbowanie. Jest mega słodki, oblany grubą warstwą czekolady, która się łamie pod naciśnięciem noża i wystarczy zjeść maleńki kawałeczek, żeby nie chcieć już niczego innego. Oczywiście obowiązkowo należy popijać gorzką kawą (ja piję Inkę), żeby smaki się wyrównały.
Do zakupowych nabytków doliczę jeszcze nowe szare spodnie z C&A. Dawno chciałam sobie takie kupić. Jestem z nich naprawdę zadowolona, są wygodne, dobrze skrojone (z wyższym stanem) i mają idealną długość nogawek :) poluję jeszcze na ładne jasne trampki i niebieskie lordsy. Ale chyba limit zakupów w tym tygodniu przekroczyłam :P
Dzisiaj zobaczyłam u moich uczniów niesamowity zapał do nauki niemieckiego. Jak tylko zaczynamy prowadzić dialogi, to główkują, aż czacha dymi. Lekcje się przedłużają w niewyjaśniony sposób, a nikt nie chce wychodzić :) to rzadkie zjawisko u mnie, bo bardzo dokładnie pilnuję czasu. Mam niejasne podejrzenie, że w mojej głowie tyka bomba zegarowa i dlatego niemal nigdy nie tracę poczucia czasu. No, chyba, że śpię do 10.30, tak jak dziś. Ale to wszystko przez deszcz :P
Wiosna wybucha nawet podczas deszczu. Słońce przedziera się przez chmury od czasu do czasu i zazielenia skutecznie drzewa i trawniki. Kiedy widzę taki radosny świat, aż chce się śpiewać, co też robię :)
A jak wasze samopoczucie na wiosnę?
Komentarze