Życie w czasach zarazy.
Od początku marca funkcjonujemy w Polsce w nowej rzeczywistości. Kiedy jeszcze byłam na wakacjach na Malcie, zarejestrowano w kraju pierwszy przypadek koronawirusa (covid-19). Od tego momentu z dnia na dzień zaczęło się w kraju zaakceptowanie faktu, że wirus z Chin wkrótce uderzy w nas.
Zaraz po powrocie miałam umówioną wizytę wyrywania ósemek i to zamknęło mnie w domu na najbliższy tydzień. Tego samego dnia nasza firma przeszła całkowicie na tryb pracy zdalnej. W kolejnych dniach pojechałam zabrać rzeczy z biura, bo początkiem kwietnia się przeprowadzaliśmy do nowego biura na Mokotowie.
Po powrocie z Malty i Niemiec nie miałam żadnych objawów wirusa: żadnej gorączki, kaszlu ani duszności. Chociaż nie miałam większych powodów do obaw o swoje zdrowie, mój nastrój siadał z powodu nakładających się wydarzeń. Cały tydzień cierpiałam po wyrwaniu zęba, byłam osamotniona w mieszkaniu i nie wiedziałam, czy lada dzień nie zamkną miasta. Pierwsze kilka dni były pełne dezinformacji. Biłam się z myślami, czy mam jechać na wieś do rodziców, czy nie. Po naradzie z rodziną pozostałam na dobrowolnej dwutygodniowej kwarantannie w Warszawie. 13 marca w Polsce wprowadzono stan zagrożenia epidemicznego i obowiązkową kwarantannę dla osób powracających z zagranicy oraz zamknięto granice dla obcokrajowców. Nie zamknięto miast i nie wprowadzono jeszcze ograniczeń dla poruszania się. Kiedy pojawiły się te konkrety, zaczęłam się uspokajać i oswajać z sytuacją.
Skoro mam spędzić 2 tygodnie w mieszkaniu jak w pracy, trzeba je uporządkować. Umyłam okna pierwszy raz od przeprowadzki. Od razu zrobiło się lepiej i jaśniej.
Jak tylko ustąpił trochę ból, zrobiłam trening. Nasza grupa fitness niestety nie może się już spotykać, ale ćwiczymy indywidualnie w domach i dzielimy się postępami. Polecam treningi z Moniką Kołakowską, która wrzuca nowe treningi raz w tygodniu za darmo, a w czasie kwarantanny zrobiła też codzienne wyzwania.
Zmobilizowałam się wreszcie do wystartowania z podcastem. Uruchomiłam kanał na Spotify i SoundCloud. Na przekór nastrojom dzielę się podsumowaniem książki "Jak przestać się martwić i zacząć żyć".
Wiem, że #zostańwdomu , ale dla zdrowia fizycznego i psychicznego trzeba choć raz dziennie wyjść na spacer. Ja okrążałam moje osiedle samotnie, unikając ludzi. Wiosna powoli nadeszła, więc nawet wśród szarych bloków można było znaleźć pogodne oznaki.
Ponieważ kina, teatry i inne miejsca publiczne zostały zamknięte, wiele instytucji artystycznych udostępniło swoje spektakle online. Oprócz koncertów, oper czy przedstawień oczywiście pozostają książki (e-booki i audiobooki) oraz filmy online. Zabrałam się za te hiszpańskojęzyczne, żeby nadal mieć kontakt z językiem.
Takie spotkania rodzinne
Zgromadzenia religijne też ograniczono, więc nabożeństwa tylko online.
W ostatni dzień kwarantanny wsiadłam w opustoszałe metro po dwóch tygodniach przerwy od komunikacji miejskiej i ruszyłam Neobusem z dworca zachodniego do Krosna. Jeśli siedzieć w domu, to lepiej na wsi.
Komentarze