Ai, ai, se eu te pego.
Podobno najnowszy hit imprez i piłkarzy. Wszyscy machają paznokciami i suszą lakier w rytm muzyki. Nie zamieszczam tekstu, gdyż jest po portugalsku i nawet po przetłumaczeniu nie ma większego sensu, ale melodyjka jakoś wpada w ucho ;)
Morderczy weekend na szkoleniu w Podkowie już za mną. Dużo dobrego usłyszałam na temat bycia liderem, dużo się śpiewało i grało, a mało spało, dlatego dzisiaj chodzę do tyłu. W pracy na szczęście luźniej, bo już dwóm osobom nie pasowały dzisiejsze zajęcia. Na swój sposób to dobre ;)
Moja koleżanka ze studiów zamieściła dzisiaj posta na swoim blogu Absolwentka o tym, że jest niezależna i dobrze jej z tym (czy aby na pewno?). Temat wraca jak bumerang. Powoli zaczynam się zastanawiać, czy aby na pewno jestem normalna, mając 25 lat, skończone studia, pracę i nie mając chłopaka, zamiast tego gadając od ponad 5 lat z jednym kumplem o wszystkim, o czym można i jak do tej pory nic z tego nie wyszło i pewnie nie wyjdzie; drugi kumpel, z którym też liczne godziny przegadałam, który jest jednocześnie moim zwierzchnikiem, żegna się ze mną jak z facetem. No o co w tym wszystkim chodzi? :P
I nawet byłoby kilku przystojniaków na oku, z dobrym wykształceniem, manierami i ciekawymi zainteresowaniami, tylko że jakoś nie wykazują inicjatywy ani we mnie jakoś nie pykło :P No nic, życie.
Dzisiaj wprowadziła się Ula do ostatniego wolnego pokoju. Zaczyna się nowy etap w naszym mieszkaniu...
Komentarze