Translate

Dwanaście cytryn.



Wieczór z TV. Trochę płytkie, ale chyba nie było nic ciekawszego do roboty...
Najpierw "Mam talent", a potem komedia nie do końca romantyczna... Poniżej recenzja z filweb.pl.

W trakcie burzliwej kłótni Brooke (Jennifer Aniston) i Gary (Vince Vaughn) rozstają się. Od tego momentu zaczyna się psychologiczna wojna, która ma zmusić jednego ze współlokatorów do wyprowadzki. W tworzenie coraz to nowych pomysłów wciągnięci zostają przyjaciele i rodzina Brooke i Gary'ego.

"Sztuka zrywania" Peytona Reeda także ma ciekawe założenie, lecz w przeciwieństwie do większości komedii romantycznych potrafi ten potencjał wykorzystać i nie nachalnie przekazać nam kilka celnych obserwacji z naszego życia. Oczywiście zdarzają się sceny naiwne, lekko przesłodzone, lecz ogólny bilans wypada im na plus dzięki... polskości. Gary Grobowski ma, bowiem polskie korzenie, co na każdym kroku podkreśla. Jego postać odzwierciedla zresztą współczesny model naszego obywatela. Gary posiada charakterystyczne dla Słowian cechy: żywiołowość, wygadanie, sypanie żartami jak z rękawa i smykałka do interesu. Z drugiej strony równie charakterystyczne cwaniactwo, lenistwo i gwiazdorstwo. Vince Vaughn tak świetnie łączy te wszystkie cechy jakby był Polakiem. Swój chyba wrodzony, komediowy talent łączy z charyzmą i przebojowością. Nawet Jennifer Aniston, która ostatnio odgrywała kopie Rachel z "Przyjaciół" jest tutaj dobra i potrafi pokazać coś więcej niż tylko parę grymasów.

Pomysłowy scenariusz i świetne, cięte dialogi, opisujące zarówno przesadny męski upór, jak i kobiece odgrywanie się, oraz zakończenie (bez happy endu), które daje nadzieję na zostanie przyjaciółmi, dopełniają dzieła.


Powalił mnie jeden cytat (nie do końca byłam w stanie go odtworzyć, więc sparafrazuję):

"- Tu nie chodzi o te dwanaście cytryn, o kwiaty, o zmywanie...
- Wiec jeśli nie o to chodzi, to o co chodzi?
- O to chodzi, żebyś chciał chcieć."


A przy okazji: scena kłótni była perfekcyjna. Takiej klasycznej damsko-męskiej kłótni dawno nie słyszałam. Mogłam niemal każdą reakcję wytłumaczyć z psychologicznego punktu widzenia i nawet zaczęłam tworzyć w głowie alternatywny scenariusz, jak można by było to rozwiązać w taki sposób, żeby wszyscy byli zadowoleni... Jak pięknie tak w teorii sobie pogdybać:P może jakbym jeszcze więcej poradników poczytała, mogłabym profesjonalnie doradzać ludziom? :P
Męczą mnie teorie ostatnio. Z jednej strony, że pozostają teoriami, gdy są piękne, a z drugiej, że zbyt trafnie się sprawdzają, gdy są bolesne... Widocznie jeszcze się muszę czegoś nauczyć :P
Mój dobry przyjaciel wysłał mi piosenkę z mądrym motywującym tekstem, ale chyba dzisiaj nie mam nastroju na wstawianie mądrych tekstów, więc wstawię ją następnym razem.
Dziękuję, dobranoc.

Komentarze