Dziwna...?
♫ Gdy wszystko się zdarzy ♫
Grzegorz Turnau
Gdy wszystko się zdarzy co stać się nie może
i wszystko się świetniej niż w książkach ułoży
najgłupszy bakałarz w tym ujrzy znak
a my w wir w krąg wokoło o tak
że można z niczego coś stworzyć
to coś jest jednością bez celów i przyczyn
kwiat powie to lepiej niż książka przemilczy
jednością tak dawną że nową już
a my wszerz w dal wokoło i wzdłuż
jest wszystkim czymkolwiek i niczym
więc kocham cię
kochasz mnie
chwyć mnie za rękę
jest w książkach coś szczelniej niż książka zamknięte
a w głębi tych wyżyn co chylą się w nas
ktoś znaczy nas pięknem jak piętnem
coś w nas świeci jaśniej niż słońca i zorze
coś w nas znaczy więcej niż książka rzec może
coś w nas jest wspanialsze niż pojąć się da
a my w krzyk w skok żyjemy o tak
w nas jedność przez jedność się mnoży
więc kocham cię
kochasz mnie
chwyć mnie za rękę
jest w książkach coś szczelniej niż książka zamknięte
a w głębi tych wyżyn co chylą się w nas
a my w śpiew w tan wokoło przez czas
ktoś znaczy nas pięknem jak piętnem
więc kocham cię kochasz mnie
chwyć mnie za rękę
jest w książkach coś szczelniej niż książka zamknięte
coś w nas jest wspanialsze niż pojąć się da
kocham cię kochasz mnie
chwyć mnie za rękę
jest w książkach coś szczelniej niż książka zamknięte
coś w nas jest wspanialsze niż pojąć się da
a nigdy jest zawsze
nigdy jest zawsze
a nigdy jest zawsze od teraz
***
Grzegorz Turnau
Gdy wszystko się zdarzy co stać się nie może
i wszystko się świetniej niż w książkach ułoży
najgłupszy bakałarz w tym ujrzy znak
a my w wir w krąg wokoło o tak
że można z niczego coś stworzyć
to coś jest jednością bez celów i przyczyn
kwiat powie to lepiej niż książka przemilczy
jednością tak dawną że nową już
a my wszerz w dal wokoło i wzdłuż
jest wszystkim czymkolwiek i niczym
więc kocham cię
kochasz mnie
chwyć mnie za rękę
jest w książkach coś szczelniej niż książka zamknięte
a w głębi tych wyżyn co chylą się w nas
ktoś znaczy nas pięknem jak piętnem
coś w nas świeci jaśniej niż słońca i zorze
coś w nas znaczy więcej niż książka rzec może
coś w nas jest wspanialsze niż pojąć się da
a my w krzyk w skok żyjemy o tak
w nas jedność przez jedność się mnoży
więc kocham cię
kochasz mnie
chwyć mnie za rękę
jest w książkach coś szczelniej niż książka zamknięte
a w głębi tych wyżyn co chylą się w nas
a my w śpiew w tan wokoło przez czas
ktoś znaczy nas pięknem jak piętnem
więc kocham cię kochasz mnie
chwyć mnie za rękę
jest w książkach coś szczelniej niż książka zamknięte
coś w nas jest wspanialsze niż pojąć się da
kocham cię kochasz mnie
chwyć mnie za rękę
jest w książkach coś szczelniej niż książka zamknięte
coś w nas jest wspanialsze niż pojąć się da
a nigdy jest zawsze
nigdy jest zawsze
a nigdy jest zawsze od teraz
***
Posłuchajcie sobie koniecznie. To jedna z tych piosenek z ukrytą energią. A jednak jazz. Bo to jest właśnie muzyka, która najlepiej mnie wyraża. Słuchałam już dzisiaj tego chyba z 10 razy. To zdecydowanie dzień Turnaua.
Usłyszałam dzisiaj o sobie, że lubię komplikować sobie życie. Uwielbiam wszelkie udziwnienia typu wymyślanie niezwyklych nazw dla zwykłych rzeczy albo szukam skomplikowanej harmonii.
Nie wiedzieć czemu zrobiło mi się przykro. Poczułam się, jakbym była dziwna i nie do zaakceptowania.
A przecież to ja właśnie. Dla siebie wcale nie jestem skomplikowana. Skomplikowane jest tylko dla ludzi z zewnątrz. Dla mnie to wlaśnie jest porządek, kiedy każde miejsce ma swoja nazwę, a każda tonacja swój kolor i nastrój. Nabrałam sympatii do sąsiadów z Wojkówki, którzy nazwali swój dom Uroczyskiem, a sąsiad gra na akordeonie w Fis-durze, bo jego pierwszy akordeon mial tylko czarne klawisze. Bo ja też lubię Fis-dur... Mój utwór cykliczny, który ciągle tworzę z natchnienia chwili, zaczyna się w Fis-dur i właśnie taki jest, jak ta tonacja: tęskny i fioletowy...
Jak to mówi Rozum o moim podejściu: "Dlaczego coś ma być proste, skoro może być skomplikowane?"
Bo tak jest ciekawiej :)
I już.
Usłyszałam dzisiaj o sobie, że lubię komplikować sobie życie. Uwielbiam wszelkie udziwnienia typu wymyślanie niezwyklych nazw dla zwykłych rzeczy albo szukam skomplikowanej harmonii.
Nie wiedzieć czemu zrobiło mi się przykro. Poczułam się, jakbym była dziwna i nie do zaakceptowania.
A przecież to ja właśnie. Dla siebie wcale nie jestem skomplikowana. Skomplikowane jest tylko dla ludzi z zewnątrz. Dla mnie to wlaśnie jest porządek, kiedy każde miejsce ma swoja nazwę, a każda tonacja swój kolor i nastrój. Nabrałam sympatii do sąsiadów z Wojkówki, którzy nazwali swój dom Uroczyskiem, a sąsiad gra na akordeonie w Fis-durze, bo jego pierwszy akordeon mial tylko czarne klawisze. Bo ja też lubię Fis-dur... Mój utwór cykliczny, który ciągle tworzę z natchnienia chwili, zaczyna się w Fis-dur i właśnie taki jest, jak ta tonacja: tęskny i fioletowy...
Jak to mówi Rozum o moim podejściu: "Dlaczego coś ma być proste, skoro może być skomplikowane?"
Bo tak jest ciekawiej :)
I już.
Komentarze