Homo viator...
Kilka dni temu wspięłam się na drzewo czereśniowe.
Nie jest ono specjalnie wysokie, takie w sam raz, żeby swobodnie i bezpiecznie siedziec.
Dawno nie byłam tak wysoko nad ziemia. Mogłam patrzec na cały ten przebogaty widok z 300 m n.p.m. i czuc się tak jakos bliżej nieba...
I wtedy przypomniał mi sie dąb. Kiedys, przed kilkoma laty uwielbiałam sie na niego wspinać, siadac na jego ogromnych gałeziach i myslec, marzyc i tesknic... Taki moj wlasny pokoik na swiezym powietrzu...
Kiedy sasiad go scial, czulam, jakbym stracila przyjaciela.
Zawsze mi potem brakowalo tego drzewa. Takiego z dala od ludzi, z ktorego moglam patrzec na swiat z gory i czuc sie wolna, nie dotykajac ziemi...
Kiedy o tym pomyslalam, zrobilo mi sie zal... Jeszcze pare tygodni i bede musiala to wszystko opuscic... Moze tam beda takie drzewa, na pewno bede miala swoj pokoj, nie bede musiala szukac swojego miejsca...
Ale przeciez jestem pielgrzymem, czlowiekiem w drodze, homo viator...
Stale cos sie w moim zyciu zmienialo: klasa, dom, plany na zycie...
Chyba zdazylam sie juz przyzwyczaic, ze Bog prowadzi mnie swoimi drogami i ide stale przez ten swiat za Nim...
Pojde wiec tam, gdzie mnie poprowadzi. Bede tam, gdzie mnie postawi, zeby skladac swiadectwo, zeby byc Jego narzedzie, gdziekolwiek trafie...
Nie jest ono specjalnie wysokie, takie w sam raz, żeby swobodnie i bezpiecznie siedziec.
Dawno nie byłam tak wysoko nad ziemia. Mogłam patrzec na cały ten przebogaty widok z 300 m n.p.m. i czuc się tak jakos bliżej nieba...
I wtedy przypomniał mi sie dąb. Kiedys, przed kilkoma laty uwielbiałam sie na niego wspinać, siadac na jego ogromnych gałeziach i myslec, marzyc i tesknic... Taki moj wlasny pokoik na swiezym powietrzu...
Kiedy sasiad go scial, czulam, jakbym stracila przyjaciela.
Zawsze mi potem brakowalo tego drzewa. Takiego z dala od ludzi, z ktorego moglam patrzec na swiat z gory i czuc sie wolna, nie dotykajac ziemi...
Kiedy o tym pomyslalam, zrobilo mi sie zal... Jeszcze pare tygodni i bede musiala to wszystko opuscic... Moze tam beda takie drzewa, na pewno bede miala swoj pokoj, nie bede musiala szukac swojego miejsca...
Ale przeciez jestem pielgrzymem, czlowiekiem w drodze, homo viator...
Stale cos sie w moim zyciu zmienialo: klasa, dom, plany na zycie...
Chyba zdazylam sie juz przyzwyczaic, ze Bog prowadzi mnie swoimi drogami i ide stale przez ten swiat za Nim...
Pojde wiec tam, gdzie mnie poprowadzi. Bede tam, gdzie mnie postawi, zeby skladac swiadectwo, zeby byc Jego narzedzie, gdziekolwiek trafie...
Pielgrzym
Cyprian Norwid
Nad stanami jest i stanów-stan,
Jako wieża nad płaskie domy
Stércząca w chmury...
II
Wy myślicie, że i ja nie Pan,
Dlatego że dom mój ruchomy,
Z wielblądziej skóry...
III
Przecież ja aż w nieba łonie trwam,
Gdy ono duszę mą porywa
Jak piramidę!
IV
Przecież i ja ziemi tyle mam,
Ile jej stopa ma pokrywa,
Dopókąd idę!...
Jako wieża nad płaskie domy
Stércząca w chmury...
II
Wy myślicie, że i ja nie Pan,
Dlatego że dom mój ruchomy,
Z wielblądziej skóry...
III
Przecież ja aż w nieba łonie trwam,
Gdy ono duszę mą porywa
Jak piramidę!
IV
Przecież i ja ziemi tyle mam,
Ile jej stopa ma pokrywa,
Dopókąd idę!...
Komentarze