Dzień kobiet
Nie jestem tradycjonalistką i są święta w kalendarzu, które niekoniecznie muszą być obchodzone z wielkim rozmachem. Dzień Kobiet od zawsze traktowałam symbolicznie, jak pojawił się jakiś pamiątkowy kwiatek od mężczyzn z szkolnego/pracowego otoczenia, robiło się odrobinę miło. Rok temu na recepcji dostawaliśmy goździki, a na biurku były praliny. W tym roku miałam takie dziwne przeczucie, że mogą o nas tak nie zadbać, bo w firmie szykowała się przeprowadzka i inne ważne rzeczy, więc obiecałam sobie, że jeśli nie dostaniemy kwiatów, to sama je sobie kupię. Bo mogę, o!
Kiedy dostałam w pracy czekoladę, a po południu kupiłam sobie wielki bukiet tulipanów, naszła mnie refleksja: Dlaczego moje szczęście i dobre samopoczucie ma zależeć od tego dnia czy od tego, że ktoś będzie o mnie pamiętał? Kto powiedział, że koniecznie mężczyźni muszą dać mi kwiaty, czemu nie mogę sobie kupić ich sama?
Na koniec dnia trafiłam na wpis na stronie Matka jest tylko jedna.I całym sercem zgadzam się z konkluzją:
Wszystkiego najlepszego w dniu kobiet, moje drogie czytelniczki.
Komentarze